18.
Poczułem przeszywający ból pleców po kontakcie
ze ścianą. Wiedziałem, że mi się należy.
Ojciec Oliwy był jak wielki, rozwścieczony niedźwiedź gotowy do pożarcia mnie
żywcem. Słyszałem każde słowo, które padło w pokoju Oliwi i nie wiedziałem czy
mam się cieszyć, czy płakać. A może jedno i drugie. Zdobyłem odpowiedź na
obydwa najważniejsze pytania. Oliwia mnie niezaprzeczalnie kochała,
odwzajemniała moje uczucia. Przez to rosło mi serce. Z drugiej jednak strony
dopadł mnie ten najgorszy koszmar. Oliwia chciała się zabić właśnie przeze
mnie. Przez moje odrzucenie, ignorancje i totalny egoizm. Czułem się winny,
winny jak cholera i uważałem, że każdy cios, który padnie ze strony jej ojca,
nie ważne czy słowy, czy fizyczny będzie za małą karą za moje grzechy.
Ojciec
Oliwi dopadł do mnie w dwóch susach i złapał mnie za kołnierzyk koszulki.
Przyparł do ściany i zaczął krzyczeć.:
-
Co jej zrobiłeś, zasrańcu?! Zniszczyłeś mi dziecko, złamałeś je.!!
Widziałem,
że był wściekły. Wpatrywał się we mnie ciężko dysząc, po czole spływały mu
stróżki potu. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Każe słowo miało za małe
znaczenie. Waldemar Lisiecki mnie puścił. Osunąłem się na ścianę obijając oba
łokcie.
-
Ja ją kocham. – wyszeptałem ledwie dosłyszalnie. Pan Lisiecki zaczął oddychać
spazmatycznie.
-
Kochasz?! Ty gówniarzu, wiesz co to jest miłość? Ja wiem… Przez miłość ludzie
nie popełniają samobójstwa!
-
Wiem, że wszystko schrzaniłem, ale może Oliwia.. Pan nie rozumie sytuacji…
Ojciec
Oliwi nie dał mi dokończyć.
-
Schrzaniłeś?! To za mało! Myślałem, że jesteś bardziej rozsądny, ale bardzo się
myliłem. Jesteś tylko myśląca o sobie gwiazdą. Żyjesz w jakimś urojonym świcie
i nie liczysz się z uczuciami innych..
-
Panie Lisiecki.. Chyba trochę za ostro.. – wtrąciła stojąca i przyglądająca się
z boku Gemma. Ręce jej drżały, głos miała cichy i niepewny.
-
Nie, nie.! To bardzo łagodne słowa. Zasługuje na dużo, dużo gorsze.. A teraz
posłuchaj uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzał. I nie patrz na mnie jak
skończony kretyn na haju.. – zobaczyłem czubek jego dużego palca tuż przy swoim
nosie. Przełknąłem głośno ślinę. – Oliwia nie da ci szansy. Nigdy! Nie masz prawa się do
niej zbliżyć nawet na dwa kroki. Nigdy więcej jej nie zobaczysz… Słyszysz..?
Nawet, gdy Oliwia już dojdzie do siebie sprawię, że zapomni. Nie będzie cię
pamiętać. Nigdy jej nie nachodź, nie dzwoń. Nie znajdziesz jej. Nie istniejesz..
Rozumiesz? Nie ma cię, ani tych twoich przyjaciół.. Nikogo. Nigdy się nie
urodziliście. Wszyscy! Jeśli kiedykolwiek jeszcze o tobie usłyszę, jak kręcisz
się obok mojej córki to zakupie nowy model siekiery i nie będę się wahał… Wierz
mi, gdyby jej nie odratowali… Ty byłbyś martwy, a ja w pierdlu. Zrozumiałeś?
Skinąłem
głową. Wszystko było dla mnie jakąś abstrakcją.
-
Idźcie już.- powiedział jej ojciec patrząc po twarzach moich przyjaciół. Gemma
się oburzyła.
-
Ale jak to? Ja nic nie zrobiłam.. Pan nie może nam tego zrobić.. Oliwi.. Ona
pana znienawidzi. Ona kocha Harrego, kocha nas. Mamy prawo…
-
Nic nie macie. Ona nie wie co to miłość. Ktoś musi jej pokazać czym jest
życie.. Nie może rozpamiętywać przeszłości. Ja wam nie będę tego tłumaczył. Do widzenia.
Gemma
zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Jej krzyk powodował, że jakaś część mnie chciała
rzucić się jej na ratunek. Inna znów nie mogła odnaleźć powiązań z układem
nerwowym. Stałem, więc jak przytwierdzony do podłogi i patrzyłem w ścianę.
Wszystko się zlewało i tylko ten krzyk brzmiał. Brzmiał jak bicie dzwonu.
-
Pan nie może! Nie może.. Muszę się z nią chociaż pożegnać.. Tylko tyle! –
krzyczała Gemma. Z oczu poleciały jej łzy. Zaczęła strasznie płakać. Wpadła w
histerię, a mi ścisnęło się serce. Przecież nie tak miało być. Podszedł do niej
Niall. Objął ją i zajął się tak jak ja powinienem to zrobić.. Ale ja nic nie
mogłem. Rozpadałem się. Nie czułem nic, a jednocześnie ból był tak wielki, że z
gardła wyrywał mi się niemy krzyk. Rozdzierał gardziel i rozsadzał czaszkę.
-
Mogę. – odpowiedział Waldek Lisiecki. – Z kimś kto nie istnieje nie można się
żegnać.
To
były jego ostatnie słowa zanim zniknął w pawilonie Oliwi.
A
ja stałem. Stałem, choć dłużej już nie mogłem. Mój świat runął, a ja chodziłem
po zgliszczach. Do odbudowy miałem tylko swoje ręce. Ręce, które nigdy miały
nie unieść posad zburzonej rzeczywistości. Zwaliłem się jak kłoda na podłogę i
schowałem twarz w dłoniach. Miałem ochotę płakać, krzyczeć, walczyć, ale ani
jedna łza nie popłynęła. Nie wydobył się ze mnie żaden dźwięk, a ręce odmawiały
posłuszeństwa. Ogarnęła mnie beznamiętna czarna otchłań. Nic mi już nie
zostało.
Ktoś
mnie podniósł. Drogi do domu nie pamiętałem… Tylko krzyk siostry i czułe
szeptanie. Kogoś.
Podniosłam
się na łokciach, gdy ojciec wrócił. Czułam się jakby w głowę wbijano mi tysiące
szpilek. Twarz miałam mokrą od spływających po niej łez. Już dawno przestałam
się szarpać. Widziałam, że to nie ma sensu. I tak nie mogłam nic zdziałać.
-
Gdzie Gemma?- zapytałam. Ojciec wahał się chwilę, ale spojrzał mi w oczy i
głaszcząc mnie po głowie powiedział:
-
Gemma poszła do domu.
-
Kłamiesz. Nigdy by mnie nie zostawiła. Ona.. – zmrużyłam oczy.
-
A jednak. Widocznie za bardzo ją przeceniałaś. Mówiłem ci w tym wieku nie
istnieje coś takiego jak miłość i solidarność. Każdy martwi się o swój los.
-
Nie prawda. Gemma by została, co jej powiedziałeś? – ciągnęłam. Nie mogłam
uwierzyć, że moja przyjaciółka tak po prostu mnie tu zostawiła. Mój ojciec
musiał się w to mieszać. A jeśli nie? Jeśli miał rację. Jeśli wszystko naprawdę
było zbudowane tylko na podstawowych potrzebach towarzyskich. Jeśli ta cała
nasza przyjaźń była tylko ułudą i Gemma naprawdę poszła się wyspać. Może byłam
dla niej ciężarem i narobiłam jej tylko kłopotu, oszukałam jej brata.
Ojciec
patrzył na mnie współczująco. Pogłaskał mnie po głowie i przytulił, gdy
pojedyncze łzy spływały mi po policzkach.
-
Nie martw się. Wszytko będzie dobrze. Wyjdziesz z tego..
Miał
rację. Tylko, że ja nie tego teraz najbardziej potrzebowałam. Pragnęłam
bliskości przyjaciół, Harrego… Wszystkiego co kocham. Kochałam.
-
Dzwoniłem do mamy. Jutro przyleci, ale już nie tutaj. Jutro cię wypisują i
jedziemy do Londynu, a tam już wiesz co dalej.. Otrzymasz fachową pomoc.
-
Jak się czuje mama?- zapytałam bawiąc się jedną z rurek.
-
Nie jest w najlepszym stanie. Przeżyła prawdziwy szok. Wydaje mi się, że jutro
będzie jej ciężko.
-
Czy muszę tam iść..?- szepnęłam..
-
Oczywiście, że nie.. Nie musisz.. – odpowiedział ojciec z oddali.. Zawahałam
się. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale zabrakło mi słów. Czułam, że kłamał.
A to kłamstwo było wyjątkowo ohydne. Czemu usiłował utwierdzić mnie w
przekonaniu, że tak będzie lepiej? Zaczęłam się śmiać.. Zmiany nastroju mnie
wręcz przytłaczały. Beznamiętny śmiech, histeryczny płacz i pustka to te
odruchy występowały u mnie na przemian przez ostatnie kilka godzin. Ojciec
patrzył na mnie z politowaniem.
-
Idź do domu.. Do hotelu.. Wyśpij się. Mi też sen się przyda. Nie chcę żebyś
sterczał nad moim łóżkiem.. – powiedziałam. Widziałam, jak mój tato nabiera
powietrza by zaprotestować. – Nic sobie nie zrobię. – zapewniłam. Tato skinął
głową i czule się pożegnał..
Czekała
mnie samotna noc w szpitalu pośród tysiąca pikających urządzeń z toną własnych
myśli, które tak cholernie bolały. Bezsenna noc, którą miałam spędzić płacząc i
walcząc z demonami duszy.
***
Matko, to już 18. Potężna liczba.. Straszna.; ))
Jak myślicie kto będzie walczył? Czy w ogóle ktoś będzie walczył? Ja wiem co, kto, dlaczego i nie chcę wam tego zdradzać, mogę tylko zachęcać do poznawania tej historii, jeśli tylko macie na to ochotę.
Zgadliście! Jej ojciec interweniował. Standard, normalnie, tylko jakie to będzie miało dla nich skutki. Oliwia trochę namieszała i oczywiście ma problemy ze sobą.. Czy da sobie radę, czy będzie potrzebny psycholog? A Londyn? Strach się bać tam jechać? O czym myśli jej ojciec? A może to ja was wprowadzam w błędne myślenie..?
Zawsze możecie pytać... A przynajmniej próbować.; p
43297053 ..
Pozdrawiam!
~H.
Napisałabym coś, ale brakuje mi słów.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, to jest tak chwytające za serce, że nie umiem nawet słowa z siebie wydobyć.
Tylko tyle, że ogromny szacunek dla ciebie !
Ojciec Olivii to... ch*uj.
OdpowiedzUsuńRozumiem jego zdenerwowanie i wgle, ale to co zrobił nie zasługuje na żaden szacunek!
Mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni, a Harry postara się zrobić coś z tą popie*przoną sprawą.
Ale mnie wkurzył jej ojciec !! o jaaa cie ;/
OdpowiedzUsuńRozumiem, chce chronić córkę, bo ją kocha i się o nią boi bo mogło jej zabraknąć przez Harryego miłość jej życia .
Ale nie rozumiem czemu chce zadawać jej jeszcze większy ból manipulując ją i kłamiąc, że przyjaciele ją opuścili, ona ichj potrzebuje i z ich pomocą może się z tym wszystkim uporać
Myślę, że Harry i tak się nie podda może być ciężko, ale da radę i na koniec będzie Happy end i ich wielka miłość, która przez te wszytkie zakręty i przeciwnosci losu stanie się mocniejsza.
Myślę, że walczyć może o to także Zayn - ona nie jest mu obojętna.
Pozdrawiam xx
second-chance-to-life.blogspot.com
van-ill-op.blogspot.com
Londyn? Serdeczne pozdrowienia dla ojca Olivii ♥ Rozdział, nic nowego w sumie, oczywiście bardzo mi się podoba. Uwielbiam wszelkiego rodzaju dramaty w twoim wykonaniu. Głównie w twoim wykonaniu, bo większość dramatów jest tak nudnych i mało realistycznych, że aż żal to czytać. Po prostu cię uwielbiam, tak zwyczajnie. Kocham twój styl pisania i może jest totalnie oderwany do wszystkich innych i bardzo zaskakujący, ale właśnie to czyni twoje blogi wyjątkowymi. Szybko się w nich człowiek zakochuje mimo tego wszechobecnego cierpienia i bólu. Nawet już nie wiem co mam powiedzieć, chyba straciłam słowa.
OdpowiedzUsuńhttp://givee-your-heart-a-break.blogspot.com/
http://i-just-trying-read-the-signals.blogspot.com/
Ojciec Oliwii mnie wkurzył i to bardzo. Ja rozumiem, że on się o nią boi i troszczy, bo ją kocha. I, że myśli, że robi dobrze, ale tak nie jest. On w ten sposób niszczy jej życie. Gdyby był dobrym ojcem zauważyłby, że ona kocha ich wszystkich, a już szczególnie Harr'ego. A może ja to źle odbieram?
OdpowiedzUsuńEch.. Jak zawsze tymi pytaniami jeszcze bardziej namąciłaś mi w głowie.
Jak już wcześniej pisałam, uwielbiam twój styl pisania. Czasami jest to wszystko nieco przygnębiające, ale ty potrafisz to tak opisać, że nikt ni ma dość. Wręcz przeciwnie. Sposób w jaki opisujesz uczucia i sytuacja, tak wciąga czytelnika, że aż trudno się oderwać. Zazdroszczę Ci takiego talentu. Naprawdę.
Pozdrawiam
Harriet
http://2op-onedirection.blogspot.com/
http://op-onedirection.blogspot.com/
Jeny, po prostu cudo. Rozdział jest genialny, po prostu świetny. No, tak, spodziewałam się interwencji ojca Oliwii, ale nie aż tak ostrej. Albo raczej nie tak skutecznej. No bo w końcu udało mu się odstraszyć Harry'ego i przyjaciół swojej córki, prawda? Jednak to na pewno jeszcze nie koniec i ktoś będzie walczył. Musi walczyć. Mam tu oczywiście na myśli Hazzę. Jeśli ją kocha, niech walczy, a jeśli Oliwia kocha, poczeka i nie zapomni o nim, lub sama będzie walczyć. Mam tylko nadzieję, że to wszystko skończy się szczęśliwie, że nikt poważnie nie ucierpi, a Oliwia i Harry będą wreszcie razem i będą żyli długo szczęśliwie. No, ale nie ma tak łatwo... Z pewnością czeka na nich jeszcze nie jedna próba :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xxxxx
O kurde. Waldemar przesadził, ale w końcu jest ojcem, więc jego reakcja jest zrozumiała. No, może nie łapię czemu straszył ich akurat nowym modelem sikiery, ale dobra :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Harry będzie walczył, bo wydaje mi się słaby, ale myślę, że Gemma się nie podda i doprowadzi go do porządku. Nie wierzę, że oni wszyscy po prostu o sobie zapomną.
W sumie to nie wiem co mogę jeszcze dodać, zamurowało mnie xD
A tak poza tym, to świetny rozdział (jak zawsze) :D Czekam na nn!
Pozdrawiam!
W pewnym stopni rozumiem ojca Oliwi ze chce chronić córkę ale żeby zabraniać jej przyjaciołom się z nią spotykać i wywozić ją do Londynu to okropne?? Mam nadzieję ze Oliwia nie wyjedzie a jak już wyjedzie to Harry się o tym dowie i będzie o nią walczył. Mam nadzieję e się nie podda i teraz jak już wie że Oliwia go KOCHA to będzie o nią walczył
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego
Pozdrawiam
Boże.. niech ona się obudzi i niech się okaże, że to tylko jeden wielki pomylony sen.
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że jak leciała znnowu do Gemmy zdarzyl sie jakis wypadek byla w spiaczce i teraz sie wybudzila:O
Do takiej sytuacji doszło, ze masakra;p
tak czy inaczej bd czytac chociaz cholernie by mnie ucieszylo to gdyby to rzeczywiscie byl jeden zwykly sen :_)
cudowny rozdział. uwielbiam Twój styl pisania. ojciec Oliwii mnie wkurza. to taki stary, egoistyczny zgred. tak dużo pytań, a jak na razie, odpowiedzi brak. no cóż, pozdrawiam serdecznie, życzę weny i udanych wakacji x
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ojcu Oliwii... W sumie to logiczne, że się zdenerwował, poniosło go. Nie podoba mi się to, że ją okłamuje. To może mieć dla niego złe skutki. Oliwia może się od niego odwrócić...
OdpowiedzUsuńHarry będzie walczył. Będzie walczył do utraty tchu. Tak. Przyjaciele mu w tym pomogą. :) Mam taką nadzieję...
Oliwia przecież z dnia na dzień nie zapomni o Gemmie, Harrym i reszcie jej przyjaciół. Kocha ich. Kocha Harrego, sama się przyznała. Ona też będzie walczyć.;))
Mam nadzieję, że nie wprowadzasz nas w błąd. :D
Rozdział świetny. Czekam na kolejny. ;*
Zapraszam do siebie.:))
http://choose-your-last-words.blogspot.com
Serdecznie zapraszam na nowe rozdziały:
OdpowiedzUsuńwww.dearfriend.blog.onet.pl
www.cry-to-me.blog.onet.pl
Pozdrawiam,
Charlie
Booożęęęęęęęęę !!!!!!!!! *.*
OdpowiedzUsuńKochana masz wielki talent ! Dziś przeczytałam twoje wszystkie rozdziały . !
Myślę że powinnaś wykorzystać ten dar . Ryczałam jak dziecko .Bożeee aż nie mogę uwierzyć , że to nie jest naprawdę . Te opowiadanie wydaję się tak realne ... Takie ... prawdziwe ... Wiem że to nie jest prawda ale wyrażę się jasno :
1)Ten Ojciec nie powinien tak zrobić ! Okazał się totalnym dupkiem bez uczuć ! Jak on może jej mówić że nie wie co to miłość ?! Bo że kurwa sam tego nie doświadczył to nie znaczy że może bronić jej kochać ! Weź jego osoba mnie denerwuje ! Ona ma tyle lat ile ma , jest dużą dziewczynką i wie co jest słuszne .
2) zamiast się na nią wydzierać mógłby ją pocieszyć . a nie drze tą japę na cały szpital !
3) przyjaciele powinni jej pomóc . i przeciwstawić się ojcu .
4) Harry okazał się chłopakiem z uczuciami . ale powinien wygarnąć temu facetowi i powinien być przy dziewczynie .
5) mam nadzieję że cię tym nie urażę bo wypowiadam się na temat postaci , ale szczerze to mi się strasznie to podoba !!
6) Kocham to !
czekam na nn ! Kocham cię i twoje opowiadanie ! xD będę czesto wpadać i polecę znajomym :*
Pozdrawiam ~Marchewka w paski . xX
Dziękuję ci bardzo.;** Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczą takie słowa.;)
UsuńDziękuję i witam w moich skromnych "blogowych" progach.;)