19.
Krzaki
haratały mi twarz. Moje oblicze, które było szczególnie ważne w mojej pracy.
Jednak to nie miało teraz dla mnie znaczenia. Przepychałem się przez zarośnięty
ogródek nie zważając na nic. Poczułem jak po policzku spływa mi cienka strużka.
Dotknąłem policzka i spojrzałem na palce. Krew. Niedawno miałem okazje oglądać
jej bardzo wiele.
Natychmiast
odrzuciłem te myśli i wytarłem ręce o i tak już brudne spodnie. W końcu mój cel
się przybliżył. Zajrzałem do środka.
W
pomieszczeniu panowała ciemność. Tylko z korytarza biło światło, które w małym
stopni wpuszczało do pokoju trochę blasku. Moje oczy jednak już przyzwyczaiły
się do ciemności, wiec wszystko mogłem dostrzec. Kilka odsuniętych od łóżka
aparatur, niewygodne łóżko i szafka na której stał wazon z kwiatami. Przekląłem
w duchu swoją głupotę. Ja o niczym takim nie pomyślałem. Zresztą, i tak
wszystkie sklepy już były pozamykane. Przecież nie wielu ludzi wybiera się w
odwiedziny do szpitala o trzeciej nad ranem.
Na
samym środku pokoju leżała ona. Tylko jedno łóżko było zajęte. Byłem pewien, że
trafiłem pod odpowiedni pokój. Zawsze bym ją poznał. Chociaż leżała twarzą do
drzwi jej blond włosy okalały jej głowę jak aureola. Jej drobna postać lekko
unosiła kołdra. Była taka krucha. Cieszyłem się też, że Oliwia zajmowała łóżko
na parterze. Miałem też szczęście, że już po odłączali od niej te wszystkie
pikające urządzenia, które pomagały jej dojść do siebie.
Niepewnie,
cicho zastukałem w okno. Oliwia się poruszyła, ale nie obróciła. Najwyraźniej
nie spała. Może się bała? Kto normalny o tej porze puka w okna? No właśnie.
Nikt normalny.
Usłyszałam
jakiś stukot. Uderzenie w okno. Serce mi na chwile zamarło, ale wszystko zaraz
wróciło do normalności. Przez myśl mi przemknęła śmierdząca kostucha w swoim
czarnym dziurawym płaszczu. A jeżeli po mnie przyszła..? Może mogę pójść z
nią..? Co jednak będzie gdy mnie drugi raz nie puści. Będzie spokój. Tylko, czy
aby jestem taką egoistką, która jest w stanie opuścić rodziców i brata… Nie dla
siebie, dla nich.. Przecież sprawie im tym straszny ból. A jak kostucha się nie
zapyta tylko po prostu mnie porwie..?
Zaśmiałam
się w duchu. Mój śmiech przypominał bardziej szalone zaciąganie się szaleńca
niż chichot nastolatki. Stłumiłam te irracjonalne myśli, które ostatnio
nawiedzały mnie tylko gdy zamknęłam oczy, a i czasem nawet w czasie trywialnych
czynności.
Pukanie
się powtórzyło. Obróciłam głowę i
machinalnie spojrzałam w okno. Ktoś tam stał i dobijał się do szyby. Uczucie
strachu i paniki ogarnęło moje ciało. Zerwałam się z łóżka i chwyciłam leżący
na stoliku wazon wylewając na podłogę wodę i zrzucając kwiaty od Louisa.
Przyszła po mnie.. Ta śmierdząc śmiercią dama.. Chciałam ją przyjąć z otwartymi
ramionami, ale rodzice…
Postać
znieruchomiała zdziwiona. Teraz dopiero mogłam zobaczyć, że osoba za oknem to
niewątpliwe chłopak i to chłopak, którego znałam. Usilnie próbował zwrócić moją uwagę i dostać
się do środka. Podbiegłam w dwóch susach do okna i rozsunęłam szpitalne,
cieniutkie zasłonki. Chwile mocowałam się ze starymi, zardzewiałymi uchwytami ,
ale w końcu udało mi się otworzyć okno. Harry bez słowa przeszedł przez parapet
jakby robił to codziennie. Patrzyłam oniemiała jak chłopak, który miał mnie do
końca życia nienawidzić wchodzi o
trzeciej rano do mojego szpitalnego pokoju i nie mogłam się nadziwić. W końcu
się jednak otrząsnęłam i wróciłam do łóżka. Harry przymknął okno i stanął przede
mną.
-
Oliwa…- wyszeptał.- Ja naprawdę nie miałem pojęcia.
-
Usiądź. – wskazałam mu stołek stojący koło łóżka.- I powiedz co ty tu robisz?
-
Ja naprawdę nie wiedziałem..- powtórzył i napotkał moje pytające spojrzenie.-
że mnie kochasz. Myślałem, że sobie ze mną igrasz. W końcu mnie nie lubiłaś. No
może trochę na początku. Dopiero dzisiaj, a właściwie wczoraj słyszałem twoją
kłótnie z ojcem. I wtedy przekonałem się, że ty czujesz to samo… że to wszystko
moja wina,..
-
Harry, Harry..- przerwałam mu. Spojrzał na mnie. – Nie obwiniaj się. To była
moja decyzja. Konsekwencje moich wyborów.
Nie byłam nawet pewna czy czujesz to samo, ale nie mogłam sobie z tym
poradzić. Zabrałeś mi świat..
-
Ja tobie.. Ja nie mogę nawet jednej chwili oddać się innym myślom. Myślom, w
których ty nie występujesz, a kiedy widziałem jak.. Myślałem, że umrę.. Wiem,
uznasz to wszytko za brednie.. Jak można kochać kogoś, kogo się nawet nie
lubi.. A jednak.. Zerwałem dla ciebie z Emily, a wtedy ty z Zaynem..
-
I dlatego rzuciłeś w niego butelką..?
-
Między innym. Byłem zły, sfrustrowany i
zazdrosny. –westchnął.
-
Przepraszam, że ci nie powiedziałam jak bardzo mi na tobie zależy. Ale czy
wtedy zareagował byś inaczej?
-
Z pewnością nie, ale może.. Sam nie wiem. Może tak. W końcu cały czas byłem
przekonany, że się mną bawisz.
-
Przepraszam, znowu. Kocham cię Harry jak nigdy nikogo. Tak jak powiedziałeś..
Miłość zrodzona z nienawiści i odrazy,
ale miłość. To jaki jesteś., Twoja duma. To wszytko jest takie ujmujące.
Chciałabym nigdy już cię nie opuszczać.. – chwycił mnie za rękę. Był
jednocześnie rozpromieniony i zasmucony. Widziałam, że poczuł ulgę, ale z
drugiej strony jego sumienie nie do końca było czyste. Bardzo mnie to smuciło,
nigdy nie chciałam, żeby obwiniał się za moje decyzje.
-
Nie ma ku temu zastrzeżeń. Ja cię już nie puszczę. Teraz jesteś moja. Moja,
słyszysz. Kocham cię najbardziej na świecie i już nigdy nie będę ta kim
palantem, żeby to spieprzyć.. Wierzę w to. Wierzę w nas i jak będę musiał to
będę kłócił się z twoim tatą. – popatrzyłam się na niego uśmiechnięta. Jednak
nie cała się śmiałam. Zdawałam sobie sprawę, że to puste obietnice, czcze
gadanie.
-
Ja też, Harry. Ja też. – powiedziałam w mrok nieprzytomna trzymając chłopaka za
rękę. Wiedziałam doskonale, że żadna z
tych prognoz się nie sprawdzi. Że jesteśmy przeklęci na wieki.
Ledwie
Harry wyszedł z mojego pokoju wszedł tato. Gotowy do drogi.
-
Mama wylatuje za dwie godziny.. Musimy się zbierać, Oliwia. Dobrze się już
czujesz?
Pokiwałam
głową i bez słowa ruszyłam do łazienki by się ubrać w ciuchy na podróż. Weszłam
do pierwszej lepszej kabiny i przysiadłam. Poleciały łzy.. Mnóstwo łez. Tak
bardzo nie chciałam wyjeżdżać teraz kiedy znów wszystko wróciło do normy, kiedy
znów robiło się dobrze, kiedy miałam widoki na przyszłość. Teraz to ja miałam
wszystko i wszystkich zostawić bez słowa. Harrego.. Harrego, który jeszcze
dzisiaj w nocy obiecywał mnie nie opuszczać, a wyszedł i nawet nie przypuszcza,
że to było nasze ostatnie spotykanie. Że już dzisiaj mój numer zaginie w
czasoprzestrzeni, a ja rozpłynę się jak bezładna materia. Mój cały świat
pogrąży się w ciemności, bym mogła odrodzić się na nowo. Tylko, że ja nie
chciałam. Nie ważne jak bardzo tego potrzebowałam to po prostu nie chciałam
wyjeżdżać.. Nie chciałam go zostawiać..
Zebrałam
się w sobie i przebrałam się. Czekała mnie długa podróż. Miałam czas więc na
myślenie… Tylko czy to wytrzymam? Ten natłok myśli, obrazów, wspomnień..
Nie
wytrzymałam. Na pierwszym przystanku w drodze do Londynu odcięłam się od rzeczywistości.
Dosłownie i w przenośni. Moi rodzice mieli racje. Potrzebowałam pomocy..
Przemknąłem z Louisem szpitalnym
korytarzem. Szybko.. Chciałem ją zobaczyć
już, w tej chwili. Każda sekunda była dla mnie za długa.. Każdy krok był tip topem. Wreszcie
wpadłem zgrzany do szpitalnej Sali.
Zaścielone łóżko, pusty stolik. Zero
ruchu, zero wszelkiego zapachu. Jakby to wszystko było snem i nigdy się nie
zdarzyło. Zerknąłem na Louisa, który utwierdził mnie w przekonaniu, że to miało
miejsce. Był równie zdziwiony jak ja. Pognałem korytarzem do recepcji/
- Gdzie mogę znaleźć Oliwie Lisiecką? –
zapytałem z trudem łapiąc oddech grubej pielęgniarki. Zastukała w klawiaturę.
Dla mnie i tak za wolno.
- Oliwia Lisiecka została wypisana kilka
godzin temu. – usłyszałem i poczułem się jakby stojący za mną Louis z całej
siły uderzył mnie w głowę. On jednak położył mi tylko dłoń na ramieniu.
-Jak to, ale to nie możliwe!-
krzyknąłem. Oliwia mi nic nie wspominała, że już wychodzi.. Gdzie ją zabrali..?
- Ale zapewniam pana..
Złapałem się za głowę. Znów to samo..
Wariowałem.. Chciało mi się krzyczeć, tupać, biegać, a stałem.. Louis się nie
odzywał. I dobrze i tak nie zwracałem na niego uwagi. To wszystko było jakimś
pieprzonym koszmarem bez końca. Gnałem w kółko łapiąc własny ogon. Czas ze mnie
drwił. Nie ważne co zrobiłem by było wszystko dobrze to i tak się musiało coś
spieprzyć. Skończyły mi się pomysły. Oliwi już nie było.. I jak miałem się z
tym pogodzić? Nie mogłem. Wyciągnąłem
telefon i wystukałem numer.
„Nie ma takiego numeru.”
- Fuck!- krzyknąłem.. Zacząłem dzwonić.
Jeszcze raz i jeszcze jeden.. I ciągle to samo zdanie.
- Fuck! Fuck! Fuck!- cisnąłem z całej
siły telefonem o ścianę. Louis stał przerażony. Pielęgniarka, która jeszcze
przed chwilą stukała w klawiaturę teraz stała w pełnej gotowości. Louis coś
powiedział i złapał mnie za ramię mocno ciągnąc do wyjścia. Wcisnął mi w rękę
zepsuty telefon.
- Telefon się zepsuł. – szepnąłem. – To
koniec.
Louis się nie odezwał tylko pogładził
mnie po ramieniu. Tak niewiele, a tak dużo.
***
Przepraszam, że taki krótki, ale może to trochę za karę?
jestem bardzo rozczarowana, że liczba komentarzy spadła o ok. 100%. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie lepiej. Im szybciej będzie 20 komci to szybciej odcinek, jak nie to.. zobaczymy. Przepraszam za szantaż.;)
Już wiecie, że wprowadzałam was trochę w błąd w pewnych sprawach..Ale czy we wszystkich? Co dalej będzie z Oliwią, Harrym, Gemmą?
Dziękuję wszystkim, którzy mimo wszytko byli tak mili i poświęcili tę chwilkę by skomentować.
Wiem, że ten odcinek jest słaby. Mam nadzieję, że następny będzie lepszy.; )) Stać mnie na więcej. Przynajmniej mam taką nadzieję.;))
Pozdrawiam.!
~H
PS. Chętnych zapraszam na nowy jedno-part na wspolnykierunek.blogspot.com..;))
Przypominam też o moim trzecim blogu prowadzonym z Edith: podrugiej-stronie-lustra.blogspot.com
Linki zresztą macie po prawej.; ))
Teraz będę troszkę z opóźnieniem dodawała nowe odcinki. Co tydzień najwcześniej, ponieważ pracuję nad nowym projektem, już nie związanym z 1D i nad konkursowym jedno-partem. Z góry przepraszam oczekujących.; ))
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania dotyczące któregokolwiek z moich projektów, możecie pisać na nr gg: 43297053.. !
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania dotyczące któregokolwiek z moich projektów, możecie pisać na nr gg: 43297053.. !
Trzymajcie się! ; **
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńzawiera dużo uczuć(lubię czytać takie opowiadania)
tylko szkoda że taki krótki
mam nadzieję że następny pojawi sie szybciej
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się noo... Lol Świetne niesamowite. Brak słów by opisać twoją zacną twórczość :)
OdpowiedzUsuńJej, ale się poplątało ;<
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że to wszytko jest snem, nie sądziła, że Oliwia tak miło powita Harry'ego niby go kocha, ale myślałam, że ma jakąs urazę do niego.Ale miła niespodzianka.
Totalnie zaskoczyłaś mnie z tym odejściem? Presja rodziny, rujnująca cały świat? To chyba nie pomoże córce która jeszcze niedawno chciała się zabić - raczej teraz potrzebni są jej przyjaciele, a nie cztery puste ściany.
Nie mam zielonego pojęcia jak dalej to wszytko może się potoczyć.. Czekam na kolejny !!
second-chance-to-life.blogspot.com
van-ill-op.blogspot.com
podoba mi sie. swietny rozdzial! jestem ciekawa co dalej z hazza i oliwia x
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję na inne zakończenie tego rozdziału, ale cóż nie zawsze jest idealnie... I tak ze zniecierpliwieniem czekam na następny i mam nadzieję, że już niedługo będzie okej.:D
OdpowiedzUsuńO bosz ...
OdpowiedzUsuńDziewczyno znów się poryczałam !
Jestem znowu tego samego zdania , że powinnaś zostać pisarką .
Dodaje także , że twój blog jest boski .
Nie strasz mnie że kolejnych odcinków nie będzie , bo się popłaczę i poskarżę mamie ! xD
Na poważnie to te opowiadanie jest megazajebistoświetne !
Fajnie mi się go czytało , tylko szkoda że taki krótki ... :(
Cieszę się że dodałaś mi taki miły komentarz na moim blogu:) Tak na marginesie to jest nowy rozdział xD
Teraz dodam coś tylko się nie obraź ! :P
1) Dziewczyna powinna się przeciwstawić ojcu .
2) Bardzo mi się podobała akcja o 3.oo nad ranem .
3) Uważam nadal , że ojciec to totalny dupek bez uczuć !
4) Niech ten ojciec się okaże jakiś miły , bo jak na razie to chce mi się go zabić ! xD
5) Jesteś świetna w tym co robisz ! :D
Na razie tyle :D
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ! :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ~ Marchewka w paski xx :)
Świetny rozdział, wiedziałam, że nie będzie tak łatwo :) Cieszę się, że Harry postanowił zrobić coś, żeby spotkać się z Oliwią i wszystko wyjaśnić, ale po tym tylko bardziej cierpi, gdy ona wyjechała. Oliwia powinna w końcu postawić się ojcu, wydaje mi się, że jemu wcale nie chodzi o szczęście córki. Takie odnoszę wrażenie. Strasznie współczuję Hazzie, nie ma w życiu łatwo. To wszystko jest od początku trochę skomplikowane, łatwo można się w tym pogubić, dlatego nie dziwię się, że oboje powoli wariują. Mam tylko nadzieję, że w końcu to wszystko jakoś się ułoży, że jednak dostaną szansę na wspólne życie i los się do nich uśmiechnie. A Ty oczywiście jak zawsze genialnie napisałaś ten rozdział i cały czas jestem Twoją największą fanką i Cię podziwiam. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xxxxxxxx
To znowu ja :) Mam pytanko: mówisz, że pracujesz nad nowym projektem, czy to znaczy, że będziesz pisać nowe opowiadanie? Założysz nowego bloga?
UsuńJeszcze nie wiem... Będę pisać nowe opowiadanie (nawet już zaczęłam), lub coś większego, ale nie wiem jeszcze jak mi to wyjdzie i czy nie będzie to po prostu opowiadanie do poduszki, taki o pisane tylko dla mnie..;) Na pewno nie będzie o One Direction. Chciałabym się skupić na nieco innym pomyśle..; ))
UsuńZapowiada się ciekawie, mam nadzieję, że jednak postanowisz to kiedyś opublikować :) x
UsuńO żesz w dupę jeża. Bardzo inteligentnie zaczęłam, ale zwyczajnie brakuje mi słów. Nosz kurdę - kocham cię, dziewczyno! Nawet nie możesz sobie wyobrazić, ile twoje opowiadanie wzbudza uczuć w czytelnikach. Jesteś świetna, po prostu. Byłam wręcz pewna, że mimo iż zaczęło być dobrze, coś się spieprzy. Zawsze coś się psuje, ale chociaż mieli chwilę dla siebie. Mam nadzieję, że jeszcze podobną chwilę znajdą. Szkoda mi ich i to strasznie. Cierpią. Ale to dowodzi, jak bardzo się kochają i to się liczy.
OdpowiedzUsuńCo do opóźnienia w rozdziałach, będę tęsknić - ale warto czekać.
http://i-just-trying-read-the-signals.blogspot.com/
Tak myślałam, że nie bedzie tak łatwo... Szkoda, chciałabym aby byli już szczęśliwi. Razem. Muszę poczekać. ;)
OdpowiedzUsuńHa! Mowiłam, że będzie walczył o Oliwię i walczy. :)Bardzo sie z tego powodu cieszę. To pokazuje, że na prawdę zależy mu na niej. ;)
Błagam, niech oni nie poszaleją od tych wszystkich zmartwień bo to będzie mi trudno znieść. ;x
Ciekawi mnie czy Harry połapie się gdzie ją zabrano i odnajdzie ją w Londynie. Musi to zrobić. ;))
Rozdział świetny, jak zawsze. Może i krótki ale ważne, że w ogl. jest. ;)
Pozdrawiam!
Natalia Xxx.
Wspaniale! <33
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem i nie żałuję! ;D
Twój blog jest Niesamowity! Zakochałam się! ;D
Odcinek Extra!! ;**
Biedny Harry! ;(( Nienawidzę ojca od Oliwi ! ;//
No to Pozostało mi tylko czekać na Nową Notkę ;**
Zapowiadało się tak szczęśliwie ale oczywiście ojciec Oliwi musiał wszystko zepsuć . Mam nadzieje że Harry będzie tak inteligentny że to rodzice zabrali swoją córkę ze szpitala i ze będzie ją szukała . Może to Oliwia w jakiś sposób skontaktuje się z Harrym lub z którymś z chłopaków i wszystko wytłumaczy i powie gdzie się znajduję ? - nie wiem . Nie mogę się doczekać następnego odcinka .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam =]
ajjjjj uwielbiam Twojego bloga ! <3
OdpowiedzUsuńrozdział krótki ale bardzo mi się podobał :)
czekam na następny .
krotki, ale nie wazne. Wazne co w nim zawarte. Zaskoczyla mnie Oliwia, myslalam ze powie harremu o przeprowadzce do Londynu, ze bedzie starala sie jakos zostac tutaj z Harrym, ze nie pozwoli ojcu rozdzielic ich od siebie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział www.dearfriend.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńCharlie
To zaczyna być już trochę za bardzo pogmatwane. Myślę, że powinnaś trochę przystopować. Lubię taką tematykę, takie historie. Ale są one ciężkie i nie każdy potrafi je zrozumieć. Lubię twoje opowiadanie i ogólnie styl pisania, ale przystopuj.
OdpowiedzUsuń(piszę jako anonimek, bo nie mam konta na blogspocie)
super rozdział
OdpowiedzUsuńnie moge doczekać sie nowego
Od jakiegoś czasu gryzłam się ze zmiana adresu bloga, gdyż Onet ostro dawał mi w kość, dlatego tym razem zapraszam na www.dear-zayn.blogspot.com , gdzie ukazał się nowy rozdział. Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaisz do zmiany adresu, a tymczasem zachęcam do czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Charlie