17.
Biało-niebieskie
ściany. Mnóstwo rurek, aparatur wydających różne dźwięki, kilka szafek i łóżek
z niebieską pościelą. Wiedziałam, że tu trafie. Czy się opłacało? Jak cholera.
Spojrzałam
na swoje nadgarstki. Obandażowane, czystym, białym bandażem. Ruszyłam.
Zabolało. Uśmiechnęłam się sama do siebie. To było takie cudowne móc zapomnieć.
Niestety nie na długo. Wspomnienia, uczucia całą swoją podwojoną mocą zalały
mój umysł. Nie mogłam się na niczym konkretnym skupić, tylko ciągły hałas.
Zatkałam uszy. Zabierzcie mnie od tego, zabierzcie.
Musiałam
sobie wszystko uporządkować, poukładać we właściwych szufladach, ale jak? Nie
chciałam tego mieć spętanego jak kłębek nici walający się po umyśle. Jak
rozplątana chromatyna. Zebrałam się w sobie i wszystkie myśli wepchnęłam do
jednej szafy. Zamknęłam ją na klucz. Ogarnęło mnie uczucie pustki, ale to było
lepsze niż ciągły niepokój i ta paląca tęsknota.
Ktoś
krzyknął, chyba moje imię. Spojrzałam w stronę drzwi. Do pokoju wpadło kilka
osób. Doskonale je znałam. Wstyd palił moje blade policzki. Znów zrobiłam im
kłopot moim egoizmem.
-
Oliwa. – szepnęła Gemma mocno mnie przytulając. Nie ruszyłam się. Przymknęłam
powieki starając się nie rozpłakać. Otworzyłam oczy drżąc, gdy nacisk na moje
ciało ustąpił. Przy łóżku stali Liam, Zayn i Niall, obejmujący śmiejącą się
przez łzy Gemmę. Wszyscy mieli zatroskane miny. A jego nie było. Ścisnął mi się
żołądek.
-
Czemu?- zapytał Zayn siadając koło mnie na łóżku. Uśmiechnęłam się blado.
- Czemu
chciałaś się zabić?- powtórzył Liam.
- Nic
chciałam.- odpowiedziałam słabym, chwiejącym się głosem.
- Masz
rację ludzie, którzy kochają życie podcinają sobie żyły. – zadrwiła Gemma.
-
Ludzie szukający świętości. Ja szukająca spokoju i ukojenia. – wyznałam. Zayn
mnie przytulił.
-
Oliwia, to nie był najlepszy pomysł. Nigdy więcej tego nie rób. Tak strasznie
się martwiliśmy.
- Nie
wszyscy. – szepnęłam. Gdyby Zayan nie był tak blisko, zapewne by nie usłyszał.
-
Wszyscy.
Do
szpitalnego pokoju wszedł cicho Louis. W ręku trzymał duży bukiet nasturcji.
Uśmiechnął się do mnie smutno. Popatrzył na Liama, który w jednej chwili
przeprosił mnie, by zaraz wyjść. Dopiero jak wychodził ujrzałam jego
posiniaczony policzek i napuchnięte oko. Mogłam się tylko zastanawiać, co mu
się stało.
-
Żyjesz?- rzucił Louis wesoło i podał mi trzymany w dłoni bukiet. Zaśmiałam się.
Tylko on mógł wnieść tu trochę słońca, atmosfera się troszkę rozluźniła.
- A co
miałam umrzeć? – podniosłam obie brwi. – Nie planowałam.
- To
świetnie, bo kwiaty są tańsze niż trumna.
Zaśmiałam
się perliście i podniosłam ręce. Louis zrozumiał i padł mi w objęcia ze
śmiechem. Ostatnie co zobaczyłam to smutny uśmiech Gemmy i iskierki tańczące w
jej oczach.
Ogarnęła
mnie pustka, która zwykle następuję po panice. Obojętność dla świata, liczył
się tylko ten jeden punkt, a wszystkie uczucia, były nie do opisania zwykłymi
słowami. Jej śmierć ciągle stawała mi przed oczami. Przechodziły mnie dreszcze,
a żołądek zawinął mi się w ciasny supełek, ilekroć tylko o niej pomyślałem.. A
co jeśli, jej nie odratują. Nie mogłem sobie tego nawet wyobrazić. Już teraz
zimny pot spływał mi po całym ciele. Nie byłem w stanie wydobyć z siebie
głosu. Łapałem się na tym, że siedzę tępo wpatrzony w jeden punkt i nawet
delikatne strzępki myśli mi uciekały, a potem wirowały w bezwładnej toni. Nie
byłem w stanie żadnego uchwycić.
Drżały
mi ręce, co chwilę zamykałem oczy, żeby się uspokoić, ale to nic nie dawało,
oprócz tego, że umierająca Oliwia stawała mi przed oczami. I to straszne,
ogarniające cały mój umysł pytanie: Dlaczego? Dlaczego chciała się zabić? Tak
strasznie bałem się odpowiedzi na to pytanie. Bałem się, że znam odpowiedź, że
ja nią jestem., Jednocześnie nie dopuszczałem do siebie tej myśli. Przecież
mnie nie kochała… A może, może ja coś źle zinterpretowałem… Teraz pozostało mi
się tylko zadręczać, co było tak banalnie egoistyczne i płytkie. Odpowiedź
przecież i tak nie była w tej chwili ważna. Oliwia chciała się zabić, może
właśnie w tej chwili jej serce wykonywało ostatnie uderzenie. Może wszyscy
poszli się z nią pożegnać… Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nie mogłem
się zmusić nawet do płaczu.
Kucałem
oparty o ścianę trzymając się rękami za głowę. Ktoś nade mną stanął. Bałem się
podnieść głowę. Co zobaczę?
-
Obudziła się. – usłyszałem szept Liama. – Nie chcesz…
- Nie
mogę. – odparłem. Strach zniknął i mogłem w pełni świadomie popatrzeć w oczy
przyjaciela.
- Ona
tego potrzebuje, Harry.
- Nie
mogę. Nie mogę. Nie mogę. To wszystko
przeze mnie.. Nie mogę, jej tak ranić…
Wiedziałem,
że wejście tam nie będzie dla niej dobre. Byłem prawie pewien, że teraz
nienawidzi mnie najbardziej na świecie, a każdy mój widok może ją skłonić do
skończenia swojego dzieła. Chciałem by była szczęśliwa, ja się nie liczyłem.
Nie wiedziałem po co tu w ogóle przyszedłem. Pewnie z czystego egoizmu, który
zarzucał mi Liam.
-
Przepraszam.- powiedziałem patrząc na jego napuchnięty policzek. Dobrze
wiedziałem, że to moja wina, to ja próbując osiągnąć coś nieosiągalnego, w
przypływie emocji, nie chcąc pomocy uderzyłem Liama.
- Nic
się nie stało. To się zagoi, a ty obrazu nigdy nie wymażesz..- powiedział
osuwając się po ścianie i siadając koło mnie.
- Nawet
nie mogę sobie wyobrazić tego, jakby to była Danielle. Nie wiem, co przeżywasz,
ale strasznie ci współczuję. Sam pewnie przeżywałem tego tylko namiastkę. Ale
teraz już wszystko jest dobrze, możesz się z nią zobaczyć. Nie chcesz?
- Chcę.
chcę, ale nie mogę jej zadawać cierpienia, ona na to nie zasługuje. Dziękuję,
ci stary, że mnie ogłuszyłeś. Nie wiem, do czego mógłbym się posunąć.
- Od
tego ma się przyjaciół. – powiedział Liam. Zaśmiałem się gorzko.
Pustka
znów napłynęła do mojego wnętrza. Siedziałem oniemiały pod ścianą w szpitalu z
wiedzą, ze za ścianą leży moja ukochana, która jeszcze kilka godzin temu
chciała się zabić. Napływały obrazy, których nijak już nigdy nie będę mógł
usunąć, które zagnieździły się na dobre w mojej duszy i ryły w niej głębokie
kanały. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Nie wiedziałem, co mam ze sobą
zrobić, co począć, jaki wykonać następny ruch.
Na
korytarzu zrobił się harmider. Ktoś biegł w naszą stronę, ale jeszcze nie byłem
w stanie powiedzieć kto. Dopiero po chwili po kłótniach ze zdenerwowanym
personelem zza rogu wypadł krępy mężczyzna o brązowych lekko siwych włosach i
urodzie, którą już rozpoznawałem, którą poznałbym wszędzie.
Wpadł
do pawilonu i zaczął głośno coś mówić, przez cienką ścianę dochodziło do mnie
każde słowo…
Na ten
widok serce wykonało mi fikołka, a potem zamarło. Zaczerpnęłam głęboko
powietrza, by po chwili spazmatycznie oddychać. Do Sali wbiegł mój ojciec.
-
Oliwia.. Coś ty zrobiła, dziecko?- zapytał przytulając mnie lekko. W jego
głosie brzmiała troska. Jednak nie długo. Gdy się odsunął zgromił mnie
wzrokiem, widziałam, że był na mnie zły. Oj, zły to mało powiedziane. Był
wściekły.
-
Dlaczego próbowałaś się zabić? Dlaczego tu właściwie jesteś? Co to ma znaczyć,
do cholery?!- krzyczał. Uszy mi pękały. W moim wnętrzu wzbierała się
wściekłość.
- Jak
się dowiedziałeś?- zapytałam.
- Oj,
nie było trudno.. Gemma zadzwoniła do Marka, bo miała do niego numer. Co ty tu
robisz ja się pytam?!
- Nie
pozwoliliście mi tu przyjechać, w ogóle was nie obchodziło czego ja chcę! A nie
chciałam siedzieć z tobą i z twoją nową rodziną!- krzyknęłam.
-
Dlatego postanowiłaś mi powiedzieć, że zostajesz w domu, i okłamać matkę, że
jedziesz do mnie, a potem próbować popełnić samobójstwo na oczach przyjaciół?
Przecież nasza nowa rodzina nie jest aż tak straszna.- powiedział już spokojnie
mój ojciec. Gemma patrzyła na tą całą scenę naprawdę zmartwiona i zdziwiona.
- Nie
jest straszna, ale nie jest nasza. Jest twoja. Mama wie?- zapytałam szeptem.
Ojciec przysiadł na skraju łóżka.
- Ty
jesteś moją rodzina, więc teraz także
ich. – westchnął - Nie, nie powiedziałem jej. Jeszcze. Nie chciałem, żeby się
martwiła, ale będę musiał. Ona myśl, że cały ten czas byłaś u mnie.
- Wiem.
Naprawdę mi przykro. Gdybym pojechała do ciebie… - zaczęłam i w tym monecie
poleciały mi z oczu łzy. Ojciec mnie mocno przytulił.
-
Dlaczego próbowałaś się zabić? – zapytał.
- Z
miłości. – odpowiedziałam. Mój tato wstał jak rażony prądem.
- Miłości? Co ty wiesz o miłości?! Co ci
zrobił, ten piekielny gówniarz, który cię pchnął do tego czynu?!
- Harry
nic nie zrobił.- wtrąciła Gemma za mnie. Była to zła odpowiedź. Ojciec zrobił
się czerwony, na twarzy, tętnica szyjna zaczęła mu zdecydowanie za szybko
pompować krew. Czekałam tylko na to, aż wybuchnie jak wielka bomba atomowa i zmiecie
nas wszystkich z powierzchni tego jakże przytłaczającego i strasznego globu.
- I tu
jest problem?! Myślałem, że twój brat jest rozsądniejszy.! – krzyknął mój
ojciec. Gemma nabrała powietrza zdając sobie sprawę ze swojego błędu.
- Tato,
przestań ja go kocham..
-
Kochasz?- zaśmiał się szyderczo. – I dlatego chciałaś się zabić, przez
nieodwzajemnioną miłość..?
- Jak
ty nic nie rozumiesz.!- zarzuciłam mu wrzeszcząc.
- Ja
nie rozumiem? Rozumiem dużo więcej niż ty.. Przemawia przeze mnie
czterdziestoletnie doświadczenie.. Wydaje mi się, że potrzebujesz pomocy,
Oliwia.
-
Chcesz mnie oddać, do czubków?! – krzyknęłam szybko się podnosząc.. Zakręciło
mi się w głowie.. – Harry ci nie pozwoli.. On ci nie da. Albo da..
Zaczęłam
płakać. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam znów popaść w ten stan
otępienia.
-
Widzisz co on z tobą robi! Zabiję, gówniarza.!- krzyknął i wybiegł na
korytarz..
- Tato,
nie.. Zabije się! Nie.! – krzyczałam. Zaczełam się szarpać mimo wpiętych w
różne miejsca mojego ciała rurek, które skutecznie uniemożliwiały mi wszelkie
gwałtowne ruchy.
Gemma
spojrzała na mnie z paniką w oczach i wybiegła na korytarz krzycząc:
-
Proszę pana, to nie tak…
Nic nie
mogłam zrobić. Bezsilność ogarnęła moje słabe ciało. Krzyk wyrywał się z moich
ust i niknął w chaosie, który stworzyłam. Koło mnie pojawiła się pielęgniarka.
Poczułam ukłucie i powoli zapadłam się w narastająca ciemność z imieniem na
ustach.
~H.
PS. Szalonych wakacji życzę!! ; )
Podoba mi się bardzo, pomimo że taki przygnębiający. Mieści się w nim bardzo dużo uczuć, które świetnie opisałaś !!
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie rozumiem postawy Harry'ego, może to wszystko stało się przez niego, ale to nie znaczy, że ma się ukrywać przez całe życie, w obawie, że gdy tylko Oliwia go zobaczy to zrobi to jeszcze raz. Myślę, że może być ciężko, ale oboje się kochają i jakoś uda im się to wszytko odbudować.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze relacja z ojcem - mam nadzieję, że on nie dorwie Harry'ego i nie każe mu się trzymać jak najdalej córki !!
Czekam na kolejny!!
second-chance-to-life.blogspot.com
van-ill-op.blogspot.com
Kocham tę historię. Bardzo lubię czytać to, co napiszesz. Wszystko, mimo takiego smutku i żalu, jaki zawsze towarzyszy bohaterom jest zwyczajnie wspaniałe. Masz bardzo fajny styl pisania, wydaje mi się że idzie ci to nadzwyczaj łatwo. Cudownie. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, ja Cię kiedyś zabiję! Ale Cię kocham. No nie powiem, nieźle jedziesz po mojej psychice. Właśnie w tym momencie najbardziej żałuję wszystkich złych słów, które napisałam lub kiedykolwiek pomyślałam na temat tego bloga. Dlatego cieszę się jak głupia, że nie przejęłaś się nimi i pisałaś dalej. Zazdroszczę wytrwałości. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, jestem Twoją wielką fanką. Potrafisz naprawdę genialnie pisać.
Bardzo się cieszę, że Oliwii nic poważniejszego się nie stało. Teraz Harry już wie, co ona do niego czuje. Mam tylko nadzieję, że ojciec Oliwii nic mu zrobi, bo chyba popadnę w depresję.
Czekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam xxxxxxx
jaki świetny rozdział!! cudny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial, jestem ciekawa o teraz zrobi ojciec Oliwi. A Harry nie chce sie z nia widziec bo mysli ze w ten sposob ja rani, a ja jednak mysle ze jest na odwrot. Oliwia bedzie cierpiala bez niego .. No ale nie mnie o tym sadzic.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Pozdrawaim ;*
ojacieżpierdziele! ;o Świetny!
OdpowiedzUsuńNie umarła,całe szczęście. ;) cieszę się, że Oliwia czuje się lepiej. nawet się uśmiechała. ;))
Szkoda,że Harry nie chciał wejść się z nią zobaczyć ale rozumiem go. Uważa, że to jego wina. Niema nic gorszego niż poczucie winy...
Ojciec Oliwi trochę mnie zaskoczył. ;o Mam nadzieję, że nic mu nie zrobi, że się opamięta. jest zły bo Oliwia wszystkich okłamała. Miała być w tym czasie u ojca i nic by się nie wydarzyło. Cóż czasu nie odwrócisz.
Nie mogę się doczekać kolejnego. ;))
Pozdrawiam!
Natalia Xxx.
Zapraszam do siebie. http://choose-your-last-words.blogspot.com/ ;))
WOW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział
Czuć emocje, piękne emocje, choć takie.. smutne.
OdpowiedzUsuńPiszesz tak cudnie, że nie umiem tego określić krótkim zdaniem . Po prostu, mój słownik języka Polskiego i jakiegokolwiek innego, jest zbyt ubogi, by określić to co stworzyłaś.
Śliczne. Dziękuję ci za to. <3
O Jezu jaki świetny rozdział. Bardzo prawdziwy. Widać że starasz się i bardzo to doceniam. Nie wiem co powiedzieć. Szczerze ? To chyba moja ulubiona akcja na tym blogu. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na :
http://quitenormalstory.blogspot.com/ :)
wow! jesteś niesamowita. uwielbiam Twój sposób pisania. co do rozdziału, no cóż mogę powiedzieć..jest fantastyczny, jak zwykle! ja Tobie również życzę szalonych wakacji xx
OdpowiedzUsuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńoby następny rozdział szybko sie pojawił
miłych wakacji
Bardzo dobrze, że przeżyła, ponieważ jestem ciekawa co jeszcze Oliwia i Harry mogą wymyślić.
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się nowego rozdziału
OdpowiedzUsuńMatko strasznie się cieszę ze Oliwi jest lepiej , ale jestem smutna ze Harry do niej nie przyszedł . Ale chłopak dobrze kombinuje/myśli , że to właśnie z miłości do niego Oliwia popełniła to głupstwo . Mam nadzieję że w następnym odcinku przejrzy na oczy i zrozumie ze Oliwia go kocha , a jak on sam tego nie zrozumie to może tata Oliwi mu pomoże ( mam nadzieję ze nie zrobi mu jakiejś krzywdy ) może przed pobiciem czy zemszczeniem powie w jakiś sposób ze jego córka przez miłość do niego chciała się zabić .
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak dalej potoczy się ich losy ale mam nadzieję że kiedyś nadejdzie moment szczęścia. Nie maoge się doczekać następnego rozdziału .
Pozdrawiam=]]
Tak strasznie się cieszę, że Oliwia czuje się lepiej. I nie dziwie się Harry'emu, że nie chciał wejść do jej sali z powodu poczucia winy. Jestem ciekawa, jak to dalej się potoczy : )
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, jest już trzeci rozdział : )
http://the-best-damn-thiing.blogspot.com
Jejku! Cudownie! Jestem szczęśliwa, że Oliwia dochodzi do siebie. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy 14 rozdział [http://4gotta-be-you.blogspot.com/]
xoxo Dracy ♥
Zapraszam na nowe rozdziały: http://www.cry-to-me.blog.onet.pl & www.dearfriend.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńciesze się ze jednak przeżyła
cudny! bajeczny!
OdpowiedzUsuńrozdział
WOW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nie moge doczekać się nowego
Na razie przeczytałam prolog (swoją drogą bardzo mi się podoba), ale już biorę się za resztę.
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie... Jestem nowa w tej blog strefie i nie za bardzo ogarniam publikacji postów. Możesz zdradzić mi jak udaje ci się zrobić TU akapity? Bo niestety moje próby kończą się tragicznie, tzn. za każdym razem gdy wciskam TAB kursor ucieka mi na inne ikony, a zabawa ze spacją jakoś mnie nie kręci.
Nie robię akapitów na stronie, tylko w programie (office) i kopiując tekst same mi wychodzą.; ))
Usuńno to w takim razie mam innego offisa :D
UsuńOkej to teraz mogę wypowiedzieć się co do tej historii.
OdpowiedzUsuńwięc... nie będę owijała w bawełnę to jest geeenialne. Ta dziejąca sie teraz akcja! Z wrażenia zaczęłam obgryzać paznokcie. Uwielbiam twój styl i to w jaki sposób tworzysz to opowiadanie. :)
(ja od tego komentarza wyżej)