CZĘŚĆ
DRUGA
24.
- Ona
wróciła..- powiedziała zdyszana Gemma wpadając do pokoju. Podniosłem obie brwi.
- Eee?
Ale kto? - zapytałem głupio. Zaczynałem się powili denerwować. Miałem nadzieje,
że nie usłyszę tego co tak bardzo chciałem, żeby Ge powiedziała.
Spojrzałem
w bok. Zayn się poderwał.
-
Gdzie?- zapytał. Nie, nie, nie.. To na pewno nie ona. Może jakaś nowa laska
Zayna? Na pewno nie ona. Zacząłem się bać i obgryzać paznokcie. Był koniec
wakacji.. Nie chciałem go sobie zepsuć Wszytko w końcu zaczęło się układać.
Czemu nie wróciła wcześniej tylko właśnie teraz? Nie, to nie ona.
Już
drugi miesiąc byłem z Emily. Luźny układ. Było mi dobrze. Wróciłem do siebie.
Ona nękała mnie tylko w snach.. Tylko... Było mi dobrze. Życie z dnia na dzień,
koncertowanie, sztuczny uśmiech i barwny seks. Żadnych uczuć. Tłumienie
emocji.. Po co mi teraz Ona? Mogło się wszytko naprawić, owszem.. Ale nie. To
było nie możliwe. Serce znów miałem gorące. Minął rok. Prawie równy rok.. Nie
mogłem jej zobaczyć.. Po co oni mi to mówili. Po co?!
- Nie
wiem. Do Londynu. Nic konkretnego. Ma
studiować na jednym z tutejszych uniwersytetów. Mieszkać chyba u ojca. Mark mi
dał cynk, uważa, że powinniśmy wiedzieć. Jej ojciec nic o tym nie wie i nie
powinien się dowiedzieć.- usłyszałem Gemme. Czyli to naprawdę chodziło o
Oliwie. Znów ten niemy krzyk. Znów te fatalne obrazy i słabość. Ogarniająca
niemoc i strach przed nieznanym.. Nie chciałem jej spotkać, a jednocześnie tak
bardzo pragnąłem jej widoku. Tyle czasu zaspokajałem się tylko wspomnieniami.
Chciałem ją dotknąć, pocałować, poczuć.. Mieć tą szanse. Jednak z drugiej
strony.. Nie, nie było już drugiej strony. Gemma dzieląc się tą nowiną z nami
wszystkimi, ze mną, zasiała nową nadzieje.. Gdy już udało mi się wyleczyć, moja
własna siostra pchnęła mnie w otchłań.
-
Jadę. - rzucił Zayn.. Gemma chwyciła go za ramię.
- Nie
teraz. Później. Kiedyś. Na spokojnie.. - przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
Nie trwało to jednak długo nim zorientowali się, że ja nie zareagowałem. Oboje
przenieśli wzrok na mnie. Przełknąłem ślinę gromadzącą mi się w ustach i
złapałem ich spojrzenia.
-
Harry..- zaczęła Gemma.
- Nie
chcę mieć z tym nic wspólnego. Ona odeszła. Nie chciała być znaleziona. Róbcie
co chcecie, ale beze mnie. - powiedziałem i wstałem chwiejnie. Byłem
rozgoryczony. Nie wiedziałem co mam robić, więc postanowiłem się wstrzymać.
Miałem nadzieję, że pomyślą, że już nic do niej nie czuję. Tak było by
najwygodniej.
Ubrałem
szybko buty i nim zdążyłem pociągnąć za klamkę do domu wpadła Emily.
-
Cześć, kociaku.- rzuciła lekko.- A ty gdzie się wybierasz?
- Tam
gdzie jest moje miejsce..
- Ej,
co się stało? Harry!- usłyszałem za sobą, ale nawet się nie obróciłem.
Chciałem
kląć. Wróciła. Cieszyłem się i martwiłem jednocześnie. Ona tyle dla mnie
znaczyła. Nikt jeszcze chyba dla mnie tyle nie znaczył. Nie pożądałem jej.
Nigdy. Nie kochałem jej tak płomiennie jak Harry. Nie rozumiałem mojego
uczucia. Chciałem po prostu, żeby była blisko, żeby nie odchodziła. Chciałem ją
codziennie widzieć i uśmiechać się do niej, chciałem móc złapać ją za rękę i
pogilgotać, iść z nią na lody. Normalnie. Była dla mnie uspokojeniem i ostoją.
Czymś pięknym.
Teraz
pragnąłem tylko zakończyć nasze wakacje w Holmes Chapel i wrócić do Londynu.
Gemma miała jechać z nami. Odkąd była z Niallem, było lepiej. Też studiowała w
Londynie. Wiedziałem, że mnie przypilnuje bym nie zrobił nic głupiego. Jednak
bardziej martwiłem się o Harrego. By on nie zrobił czegoś strasznego. By znów
jej nie wystraszył. Ona go tak kochała.. Kiedyś. a co będzie teraz? Jak
zareaguje na nasz widok.? Gdzie była przez ten czas i co takiego robiła? Kim
teraz jest? Powiedzieć, że bałem się tego spotkania, to było niedopowiedzenie.
W środku drżałem jak osika jednocześnie ciesząc się jak dziecko, że w końcu ją
zobaczę. Wreszcie jakieś pomyślne
wiadomości.
-
Zayn?- usłyszałem. Kiwnąłem głową w kierunku Liama.
-
Wiem, o czym myślisz i nie wiem czy to jest dobry pomysł.. Odwiedzać ją.
-
Czemu sądzisz, że to coś złego?- zapytałem przygaszony.
- A
jak ona nie chce nas widzieć? Jak o nas
zapomniała?
- O
mnie nie zapomniała. - powiedziałem z pewnością.
- Nikt
tego nie wie, Zayn. Ona jest nieprzewidywalna. Może o tobie nie zapomniała, ale
zapomniała o Harrym, a ty jej go przypomnisz..?
- Ja
nie jestem Harrym.- obruszyłem się.
-
Oczywiście, że nie. - powiedział spokojnie Liam.- Nie jesteś , ale masz z nim
bliskie relacje. Wyrzekł byś się tej przyjaźni dla niej.?
Zastanowiłem
się. Musiałem to przemyśleć.. Nie. Co ja gadałem. Nie musiałem myśleć na ten
temat. Nie wyrzekł bym się. Nigdy. Harry to Harry. Mój brat.
- Nie.
Ale.. Może jakiś kompromis?- zaproponowałem.. Liam się tylko zaśmiał. Trzasnęły
drzwi.
-
Gdzie Emily?- zapytałem wchodząc do salonu z butelką whisky. Liam zrobił
strapioną minę. Zayn złapał się za głowę rozczarowany. Nie wiedziałem tylko czy
bardziej tego, że znów piłem, czy tym, że dałem mu do zrozumienia, że dalej
kocham Oliwie. Wiedziałem, że Zayn coś do niej czuje, ale próbowałem o tym nie
myśleć. Teraz zaczęło mnie to denerwować.
-
Gdzie Emily?- powtórzyłem. Z gór zeszła Gemma z Niallem. Zaśmiałem się.
-
Wyszła zaraz po tym jak weszła. Chyba musisz ją przeprosić. - zasugerował Zayn.
Znów się zaśmiałem.
- Bo
ty tak mówisz? Bo nie chcesz, żebym zabrał ci laskę?- zapytałem drwiąco mulata.
-
Harry, o czym ty mówisz?- zapytał Liam jak zwykle spokojnie.
- Niby
nie wiesz? Ty wszytko wiedzący. Oliwia wróciła!! - krzyknąłem wyrzucając ręce w
górę.- Cieszmy się! Cieszysz się, Zayn, nie? Cieszysz się, kurva, nie?! Ona nie
chce mnie oglądać. Ja ją pocieszę.. - zacząłem parodiować kumpla. Wszyscy
patrzyli na mnie zdezorientowani. Zacząłem się..
-
Tylko tego chcesz, nie..?- podszedłem do niego i chwyciłem go za koszulkę. Zayn
był tak zdziwiony, że nawet się nie ruszył. Do domu wpadł zdyszany Louis.
Wiedziałem, że całą drogę szedł za mną. - Żeby ona ciebie chciała? Szukała
pocieszenia? Cały, pieprzony czas do tego dążyłeś..!- Zayn oderwał moje ręce od
swojej koszulki bez trudu i pchnął mnie na ścianę.
-
Jesteś zalany i gadasz głupoty! Kocham cię Harry jak brata i nigdy nie
zabierałem ci twojej dziewczyny.. Oj, przepraszam. Ona nigdy nie była twoją
dziewczyną, ale mimo wszytko.. Więc przestań pieprzyć i ogarnij się! Ona cię
nie chce, bo ją skrzywdziłeś, a nie dlatego, że ja ją przekabaciłem. To twoja
wina. Wszystko!
To
było jak kubeł lodowatej wody prosto na łeb. Zsunąłem się po ścianie i
pociągnąłem duży łyk z butelki. Zayn miał rację. Za wszelką cenę chciałem się
usprawiedliwiać, a to wszystko to była tylko moja wina. Wszystkie wypadki
sprzed roku to tylko i wyłącznie moja wina. Teraz tylko mogłem próbować to
naprawiać.
Nigdy
nie płakałem. Nawet jak Oliwia leżała w kałuży krwi, nawet jak odeszła. Byłem
twardy. Nie bałem się, ale teraz już nie dałem rady. Wszystkie wydarzenia całego
roku. To wszytko skumulowało się, moja cała wina. Zacząłem wylewać moją winę
przez gorzkie łzy, które zaczynały ściekać z mojej twarzy.
Gemma
dopadła do mnie i objęła mnie. Pociągnąłem kolejny łyk..
-Harry,
myślałam, że już wszystko oky, że już jej nie...
-
Kocham.- dokończyłem.- Kocham ją. Tyle czasu. To wszytko przeze mnie.
Otarłem
twarz wierzchem dłoni. Ktoś podał mi chusteczkę. Klękający obok Liam.
-
Harry my wszyscy jesteśmy z tobą mimo to. Pomożemy ci. Nie zadręczaj się. My od
tego jesteśmy.
- Nie
mogę na was wszystkiego zwalić. - zachlipałem. Zobaczyłem tylko uśmiech Lou.
-
Możesz. Od tego jesteśmy. Kochamy cię. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi i pomożemy
ci w czym tylko chcesz. Odpuść sobie i zacznijmy wszystko do nowa. W Londynie.
Uśmiechnąłem
się. Poczułem jak gromadzi się we mnie podwójna, a nawet pięciokrotnie większa
moc. Czułem ich wsparcie. Miałem tylko jeden problem. Nie wiedziałem czego
właściwie chciałem. Jedno było pewne. Musiałem wrócić do Londynu. Jednak nie
musiałem jej spotykać, chyba nie miałem aż tyle siły. Mimo wszystko, mimo tego
wsparcia.
-
Chyba muszę wam podziękować. - odezwałem się. - Cały rok robiłem wam kłopoty, a
wy byliście przy mnie i tuszowaliście moje błędy. Nie wiem jak wam się
odwdzięczę.. - powiedziałem patrząc po wpatrujących się we mnie twarzach.
- To
się nazywa braterstwo.- odezwał się Liam.
- I
przyjaźń.- dodał Louis. Mogłem się tylko uśmiechnąć.
**
Nie wiem czy zasłużyliście, ale mam to dodaje. Voila.
Myślicie, że się spotkają? W jakich okolicznościach i przede wszystkim kiedy?
Jaką rolę odegra Zayn? Czy przyzna się? Zacznie coś robić w sprawie swoich uczuć, czy będzie raczej roztropny?
A może wszyscy zostawią Oliwię w spokoju? Jak myślicie co ja wam takiego szykuje? Hmm.. Ostro czy raczej statecznie?
Dziękuję komentującym. Tym, którzy nie zapomnieli o tym blogu. Pamiętajcie, że to wy jesteście wałem napędowym, że to dzięki wam mam motywację do pracy.. Mogę na was liczyć? Sprawdźmy. Niczego nie wymagam, nie na tym to polega.
Mam nadzieje, że odcinek choć trochę się podobał.;))
Pozdrawiam.!
~H.