piątek, 17 sierpnia 2012

Odc. 22


22.

Śmiech. Nie mój. Emmy.
-Młoda, nie zadręczaj się. Życie to śmierdzące odchody. Nie ma czym się przejmować. Jest i minie. Nie trezba cierpieć. Szczególnie przez jakiegoś frajera. Kobiety.. Jeteśmy słabe, wiesz? Bardzo, cholernie słabe. Dajemy się motać tym frajerom jakbyśmy były co najmniej tak samo głupie. A oni nam zatruwają życie i potem chcemy się zabijać, tak zabijać.. Życie to syf, mówię ci.. A oni chcą nas zabić, ścigają nas, ranią... Chcą nas zabić, a my nie umiemy się bronić...
- Emma? Znów nie wzięłaś tabletek?- zapytałam.. Ja przez tabletki byłam strasznie odurzona. Leżałam na łóżku i rysowałam na ścianie proste kształty. To była taka świetna zabawa. Taka śmieszna. Nawet nie słuchałam pieprzenia Emmy. Już ponad trzy miesiące słuchałam jej gadania. Jednak gdy nie brała tabletek było gorzej. A prawie nigdy nie brała. Buntowała się. Chyba już się pogodziła z tym, że nigdy stąd już nie wyjdzie.
- Jak ty mnie znasz,  kochanie. Co to za pedał, o którym gadasz przez sen.. Harrrryyy... - zaśmiałam się. Było coraz lepiej. Teraz gdy o nim słyszałam już nie bolało. Wiedziałam, że mnie tu nie odwiedzi, nie znajdzie. Na dźwięk jego imienia tylko się wzdrygałam. PO tabletkach śmiałam się. Wszytko tu było takie łatwe. Życie nie wymagało siły.. Mogłam tylko leżeć naćpana i rysować palcami kształty, twarze, których nie widziałam. Czułam się jakby mi zanikała pamięć.
- Sęk w tym, że to nie jest pedał. - powiedziałam i zaśmiałam się. Emma mi zawtórowała. - Jest naprawdę dobry w łóżku..
- Już rozumiem dlaczego tęsknisz.. - wybuchłyśmy śmiechem.
- Dlaczego dajesz się naćpać.. Wyjątkowo dużo dają ci tabletek uspokajających.. - powiedziała Emma.. Przestałam się śmiać.
- Bo jestem psychiczna.. Chce się zabić z miłości..uuu... Lubię ten stan.- powiedziałam. - Nic cię nie obchodzi. O wszystkim zapominasz. Nic nie ma oprócz pustki. Ja lubię pustkę. Nie ma go tam..
- Oj, pieprzysz jak psychopatka.. - usłyszałam i znów zaczęłam się śmiać. Chwile milczałyśmy. Zapadłam w stan otępienia. Ocknęłam się dopiero gdy Emma podeszła do mojego łóżka i położyła się obok. Wetknęła mi coś w rękę.
- Ecstasy. Przemycone. My też umiemy sobie radzić. Poczujesz więcej pustki. - nie wahałam się ani chwili. Połknęłam małą tabletkę. Emma zaczęła gładzić mnie po ręce, drugą ręką chwyciła moją dłoń.
- My też umiemy sobie radzić. - usłyszałam jeszcze zanim odleciałam.

Emma była moim oparciem. Chodziłyśmy wszędzie razem, trzymając się za ręce. Nawet do toalety. Potrzebowałam bliskości. Mówili na nas różne niecenzuralne rzeczy, ale wszyscy się tak strasznie mylili. Emma była moją przyjaciółką. Nawet bliższą niż... każda inna moja była przyjaciółka. Skutecznie mi pomagała. Nawet bardziej niż ci cali terapeuci, z których tak strasznie się śmiałyśmy. Pomagała mi zapomnieć. Pomagała mi przetrwać.
- Wiesz kim był Harry?- zapytałam retorycznie głaskając Emmę po głowie. - Był moją miłością. Największą. Już nie jest. Nie pamiętam jego twarzy. Ile to już minęło odkąd tu jestem?
- Ponad trzy miesiące.- przypomniała mi. Pokiwałam głową.
- I co się stało?- zapytała przerywając milczenie.
- Nic. Wiele. Zwariowałam.. Chciałam się zabić. A ty dlaczego próbowałaś się zabić, kochanie? I nie mów mi, że życie to syf.
- Mówię, bo to prawda. Życie to syf.. Ale nie dlatego.. Michael. Był kiedyś taki Michael, ale mnie gnój zostawił, a tak dużo obiecywał.. Widzisz. Jesteśmy słabe, a faceci nas zabijają. Tylko to pogtrafią.. Krzywdzić.
Emma podała mi tabletkę.. Znów psychotropy. Tylko wtedy było nam naprawdę dobrze…


- O tak, tak.. Jesteś świetna, mała..- wzdychałem. Po chwili opadłem na miękkie poduszki. I odwróciłem się do ściany. Nie chciałem patrzeć na kolejną dziewczynę, której nie znałem i nie chciałem poznawać. To miał być tylko szybki, przygodny seks bez żadnego zainteresowania. Już nigdy nie miałem być nikim zainteresowany na poważnie. Wstałem i naciągnąłem bokserki. Czułem na sobie wzrok kolejnej fanki. Obróciłem się i spojrzałem na dziewczynę. Była drobną blondynką, szczupła o wielkich niebieskich oczach. Tak podobnych i tak innych. Wszystkie one były takie same, ale żadna nie była taka.
Podniosłem z ziemi stojącą butelkę whisky i pociągnąłem spory łyk. Podałem butelkę dziewczynie, ale podziękowała.
- Straciłeś wdzięk. – powiedziała. Zaśmiałem się.
- A czego oczekiwałaś, kochanie. Wielkiej miłości? – zapytałem szyderczo. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy
- Mary. Jestem Mary, kochanie. – wstała i zaczęła się w pośpiechu ubierać. Cieszyłem się, że zaraz zostawi mnie samego. – I nie, nie oczekiwałam wielkiej miłości. Lubię przygodny seks, ale nie lubię meneli, wielka gwiazdo.
W tej chwili już byłem przy niej. Nie cierpiałem gdy ktoś tak do mnie mówił. Tylko Ona mogła.
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów.
- Bo co? Kim ty jesteś Bogiem? Mam nadzieje, że więcej się nie spotkamy, wielka napita gwiazdo. Żegnaj.
Nawet nie zauważyłem kiedy trzasnęły hotelowe drzwi.
- Żegnaj pyskata pizdo.- szepnąłem. Wyszedłem na korytarz i wszedłem do pokoju obok. Niall, Liam i Lou grali w .. coś. Zayn poszedł na jakąś imprezę.
- Zaliczyłeś kolejną?- zapytał Lou. – I jak było?
- Jak zwykle. Nudaaa…- ziewnąłem.
- Harry, może byś już sobie dał spokój? To już trwa trzy miesiące.. Masz przynajmniej trzy laski w tygodniu, nie przesadzasz?
- Wrzuć na luz, Daddy. To ja wybieram czego chcę.- powiedziałem pociągając kolejny łyk z prawie już pustej butelki.
- Tak, ty. Ale możesz się zarazić jakąś chorobą weneryczną..- powiedział. Tylko się zaśmiałem i opadłem na fotel. Nie chciało mi się z nimi gadać. Oni nic nie rozumieli. Nie wiedzieli jak to jest stracić coś tak cennego. To nie oni widzieli jak ich miłość wykrwawia się prawie na śmierć by potem mnie zostawić. A mieliśmy być razem.. Wiedziałem, że ona gdzieś tam jest. Może na mnie czeka.. Próbowałem dzwonić, kontaktować się z jej rodzicami, ale nikt nie chciał ze mną rozmawiać i wcale się nie dziwiłem. Rzeczywiście wyglądałem jak menel. Tylko na koncerty wkładałem maskę dawnego ja. Potem piłem i zabawiałem się jak podstarzały niewyżyty zboczeniec. I szukałem. Szukałem tego co straciłem.
Minęło tyle czasu, a to dalej tak samo bolało. Rozwalało mnie od środka. Nikt nie mógł mi pomóc, a sam jedyne co robiłem to doprowadzałem kolejne dziewczyny do płaczu.. Krzywdziłem tak jak mnie skrzywdzono.
Na szczęście zbliżały się święta. A może niestety.? Czekał mnie powrót do Londynu, do Holmes Chapel. Tam gdzie wszystko się zaczęło. Miałem tylko nadzieje, że teraz wszystko się tam skończy.

Rano miałem strasznego kaca. Jak prawie codziennie. Zdążyłem się przyzwyczaić, choć w gruncie rzeczy nie piłem aż tak dużo. Nie aż tyle co wszyscy myśleli. Może po prostu byłem psychiczny i dlatego tak się zachowywałem. Może.  Na łóżku obok spał Zayn. Był chyba w takim samym stanie jak ja. Nie wiedziałem nawet kiedy wrócił. Znów się zalałem i przespałem z niewinną dziewczyną. Życie. A z życia trzeba korzystać, co innego mi pozostało, oprócz utopienia smutków?
Naciągnąłem szybko spodnie i koszulkę. Opłukałem twarz i wyszedłem na korytarz. W tej samej chwili z pokoju naprzeciwko wyszedł Louis.
- O hey, stary.. Idziemy na śniadanie.. Opowiesz mi o wczorajszej nocy.
- To teraz bawimy się w przyjaciółki nierozłączki..?- Louis podniósł ręce.
- Hey, hey.. Jak nie chcesz to nie mów..
Tylko westchnąłem. Wiedziałem, że Louis mnie pilnuje. Jak zwykle był dobrym kumplem, ale tym razem działał pod przykrywką. Kontrolował każdy mój wyskok. I nie dziwiłem mu się. Też bym się tak zachowywał na jego miejscu. Nawet się z tego cieszyłem.
Zeszliśmy do bufetu. Liam i Niall już tam byli. Tylko Zayn jeszcze odsypiał noc. Gdy tylko weszliśmy Ona od razu zwróciła moją uwagę. Uśmiechnąłem się wrednie. Podeszła.
- Dzień dobry, kochanie..- powiedziałem z szelmowskim uśmieszkiem.
- Dzień dobry, wielka gwiazdo.
- Louis poznaj, Kochanie, moją nocną przygodę. – powiedziałem i nawet nie spojrzałem na przyjaciela, ale czułem w powietrzu jego zdziwienie, zwykle nie przedstawiałem mu jednorazowych lasek.
- Nie Kochanie tylko Mary. Jestem Mary, ciołku. I mieszkam tu najwidoczniej tak jak ty.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć Louis mnie przeprosił mocnym uderzeniem w plecy i poszedł do Liama.
- No i zostaliśmy sami..- rzuciłem. Mary uśmiechnęła się do mnie niegrzecznie.
- Wykorzystajmy to, menelu.- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę do pralni.. Chociaż nie byłem pewien, pomieszczenie było puste, a seks barwniejszy niż dotychczas.

-Aaaa! – zerwałam się zalana potem.
- Ciii.. ciii.. to tylko sen..- Emma już była przy mnie i szeptała do mnie głaszcząc mnie po głowie. – Spokojnie, piękna. Co ci się śniło..? Wyrzuć to z siebie.
- Harry.. On mnie już nie kocha..- wydusiłam.
- Kim jest Harry? Nie znasz go, kochanie. Nigdy cię nie kochał żaden Harry. To tylko głupi sen, tylko głupi sen..- powtarzała jak mantrę. Napięcie natychmiast opadło. Ścisnęłam jej dłoń. Była dla mnie takim oparciem. Odetchnęłam z ulgą. Nie ma żadnego Harrego. Nie ma.
**

Pozdrawiam.!
~H.

9 komentarzy:

  1. WOW !
    To jest takie inne od wszystkiego co kiedykolwiek udało mi się przeczytać, że aż nie mogę wyjść z podziwu.
    Choć jak mam być szczera to mam wrażenie jakbyś w rozdziale o czymś zapomniała, nie wiem co, ale czuje mały niedosyt.
    Ale pomijając to to jest geeeeenialllnie !!

    Postać Harry'ego tak odbiega od tego co mam w swojej głowie, przelotny seks, picie, olewka na wszytko ! Aż strach pomyśleć co będzie dalej !
    Zastanawia mnie też trochę czemu chłopcy są tak obojętni ? Może złe słowo, ale czemu nie starają się mu pomóc, tylko patrzą na to wszytko z boku, czekając aż samo się naprawi ?

    Mam nadzieje, że może na chwile wyjdzie słońce i przyjdzie radośniejszy rozdział, nie mówię że od razu ma być powrót miłości i ogarnięty Harry, ale krok w dobrą stronę !!

    Nie mogę się doczekać następnego ;)

    [second-chance-to-life.blogspot.com]
    [van-ill-op.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na fanpage'a o 1D http://www.facebook.com/OnexDirectionxPoland . Co do opowiadania,nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieje,że będzie troche weselej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawiodłam się na Harrym. Myślałam, że będzie walczył, a on najnormalniej w świecie pije i się zabawia by zapomnieć. Szkoda ale może jeszcze nie wszystko stracone.Może jej rodzice w końcu puszczą parę z ust, porozmawiają z nim...

    Kiedy Oliwia wyjdzie z kliniki i czy w ogóle z niej wyjdzie? Przecież kiedyś musi, ale jej stan nie jest za dobry.

    Dlaczego chłopcy nie robią z zachowaniem Harrego? Dlaczego nie starają się mu przemówić do rozumu...? Może czekają na odpowiedni moment ale później może być już za późno. Z drugiej strony, jest pełnoletni, nie wiele mogą mu zrobić, to jego życie, chce je przeżyć po swojemu...

    Czekam na kolejny. ; )
    _______________________

    http://choose-your-last-words.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział... że tak powiem mroczny... smutny. Ale nie ma się co dziwić, tak się wszystko poukładało, że my (czytelnicy) w najbliższym czasie chyba nie mamy co liczyć na wesołe rozdziały :) ale szczerze powiem, nie narzekam ;D Masz tak wspaniałe pióro, że nawet takie rozdziały czytam z wielką przyjemnością ;)

    Nie wiem czy dobry mam tok myślenia, ale podzielę się nim z Tobą :D Coś mi się wydaję, że Harry będzie próbował się zabić. Najprawdopodobniej ktoś go wyratuję i być może trafi do tego samego ośrodka co Oliwia ;)

    Jakbyś chciała wiedzieć po czym to wnioskuję to po tym:
    "Miałem tylko nadzieje, że teraz wszystko się tam skończy."
    "Może po prostu byłem psychiczny i dlatego tak się zachowywałem."

    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, by dowiedzieć się czy choć raz udało mi się odgadnąć co się dalej wydarzy :D
    Pozdrawiam Dream xx

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :) xx

    OdpowiedzUsuń
  6. No, cóż, co ja mogę powiedzieć? Harry to najzwyczajniej w świecie ciołek. Nie chciałabym używać niecenzuralnych słów, dlatego powiem tylko, że mnie zawiódł. Nie tego się po nim spodziewałam.

    Szczerze mówiąc, wcześniej Emma mnie denerwowała. Nawet bardzo. Ale teraz cieszę się, że jednak jest przy Oliwii. Pomaga jej się pozbierać, ale nie wiem, czemu wydaje mi się, że ta jej pomoc wcale nie jest taka pomocna, jak wszyscy myślą. Po prostu coś mi w tej dziewczynie nie pasuje.

    Tak poza tym, to widzę, że jednak los nie zamierza się do nich uśmiechnąć. Ale ja i tak wierzę, że w Kanadzie coś się wydarzy. Przecież Harry nie może zaprzepaścić takiej szansy! Drugi raz jej nie dostanie... Prawda?

    Nie wiem już, co mam myśleć. Ta cała sytuacja wydaje się bez rozwiązania, ale gdzieś słyszałam, że życie to labirynt. Gdzieś musi być wyjście. A oni to wyjście muszą znaleźć.

    Na koniec dodam jeszcze tylko, że KOCHAM CIĘ! Wiem, że ciągle to piszę, ale co z tego, skoro to najszczersza prawda? Nie wiem, co bym zrobiła bez Twojej twórczości, ona po prostu... Daje mi siłę :) Wiem, to głupie, ale wiedz, że jestem Twoją największą fanką!! ♥
    Pozdrawiam xxxxxx

    http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry trochę się gasi , przecież mówi , że kocha Oliwię i ze nie może o niej zapomnieć , to dlaczego jej nie szuka , tego nie rozumiem , przecież mógłby wynająć detektywa czy coś , do tego gasi się jak nie wiem zaliczając fanki , trochę mi go szkoda , że doprowadził się aż do takiego stanu .
    Mam nadzieję że Oliwia się opamięta i przestanie brac te tabletki od Emmy bo moim zdaniem nie wróżą nic dobrego , choć ona czuje się po nich niby "lepiej" .
    Nie mogę się doczekać następnego .
    Pozdrawiam =]]

    OdpowiedzUsuń
  8. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział: dear-zayn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego ty mi to robisz? Normalnie co odcinek liczę, że będzie lepiej, a tym czasem jest tylko gorzej!
    Trochę zmartwiło mnie zachowanie Emmy. Nie powinna pomagać Oliwii zapomnieć o Harry'm. Boję się, że przez te rady tylko wpędzi ją w większe kłopoty.
    A nasz lovelas? Aż brak mi słów! Kompletnie nie rozumiem dlaczego akurat w taki sposób musi to wszytko odreagować. Widać, że to go tylko pogrąża.
    Ehh, mam nadzieję, że w następnym rozdziale polepszy się, choć trochę...
    Pozdrawiam :);*
    PS pojawił się u mnie 2 rozdział. Masz ochotę? Zajrzyj :)

    http://little-big-lovee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń