25.
Londyn.
Miasto, które już mnie nie przerażało tak jak kiedyś. Teraz było pięknym, ale
zatłoczonym i jakby nie patrzeć zwykłym miastem z perspektywami rozwoju.
Zamieszkać miałam w niewielkim domu z czerwonym dachem na obrzeżach Londynu.
Dom nie miał białego płotka, ani zielonej trawki. Nie był jak z banalnych
opowiadań, ani jak z " Ani z Zielonego Wzgórza". Była to zwykła
szeregówka pokrywa czerwoną dachówką o ceglanych ścianach. Z brązowych drzwi
odchodziła farba, a trawa przed budynkiem była miejscami wybrakowana, lub
przerośnięta chwastami. Nic specjalnego. W środku jednak widać było rękę Marie.
Nie było jednak tej atmosfery co w Holmes.
Teraz,
gdy myślałam o Holmes Chapel jedyne z czym mi się kojarzyło to ten piękny dom,
w którym spędziłam tyle świąt. Dom mojego taty. Dom Marie.
Nacisnęłam
na klamkę i weszłam do środka. Do nowego domu w Londynie. Z kuchni wychyliła się moja macocha.
- Jak
spacer? Udał się? Podoba ci się Londyn? - zaczęła mi zadawać mnóstwo pytań.
Przybrałam swój najpiękniejszy uśmiech i odpowiedziałam lekkim tonem.
- Tak,
bardzo, choć widziałam zaledwie małą część. Na szczęście macie tu bardzo blisko
przystanek autobusowy, więc będę miała jak dojeżdżać na uczelnię.
- Oj,
nie będziesz musiała, słonko. Twój tato będzie cię podwoził przed pracą.
- Nie
jestem inwalidką. - powiedziałam ciągle stojąc w korytarzu. - Poradzę sobie.
- Nie
chciałam, żebyś tak to odebrała. Waldek i tak ma po drodze. - uśmiechnęłam się
słodko. Odwzajemniłam uśmiech, choć bardzo niechętnie.
- A co
tam u twojej koleżanki? Emmy, tak?- zagadnęła Marie. Westchnęłam łapiąc poręcz
schodów. Nie chciałam z nią rozmawiać na ten temat.'
-
Wszytko u niej w porządku. Nadal nie otrzymała pozwolenia opuszczenia zakładu,
ale już niedługo.- odpowiedziałam uprzejmie.
- A
co..
-
Marie przepraszam.- przerwałam jej. - Nie wydaje mi się, żeby to była twoja
sprawa.
Marie
się tego nie spodziewała. Przeprosiła mnie grzecznie i nim zdążyła zniknąć w
kuchni ja wbiegłam na schody. Już drugi tydzień mieszkałam z ojcem i jedyne na
co mi pozwalali bym mogła zrobić samotnie to krótkie spacery i to od niedawna.
A od wszelakiej szczęśliwości i słodkości chciało mi się rzygać.
- Nie
wytrzymam tego!- krzyknęłam wpadając do pokoju Marka. - Jak ty dajesz radę z tą
przesłodzoną grzecznością?
- Nie
zawsze tacy są. - powiedział zamykając laptopa i odwracając się w moją stronę
na obrotowym krześle.- Spróbuj wrócić o piątej rano z imprezy zalana w trupa..
- Nie
spróbuję. Nie spuszczają mnie z oka nawet na moment..- żachnęłam się siadając
na łóżku.
-
Zawsze możesz im strzelić gadkę na temat zaufania. Teraz kiedy Waldek ma
tygodniowe szkolenie mamę będzie ci
łatwiej urobić. - uśmiechnął się do mnie. On jeden był po mojej stronie. Nie
żebym nie lubiła mojej przybranej siostry, ale Annie strasznie na wszytko
kablowała. Wszytko potrafiła powtórzyć matce. Unikałam, więc częstego kontaktu
z nią. Miałam za wiele rzeczy, które starałam się ukrywać.
-
Myślisz, że zadziała? - zapytałam.
- Jak
nie spróbujesz to pewnie nie, ale zwykle działa.
Uśmiechnęłam
się do niego słodko.
- Nie
musisz się do mnie uśmiechać jak do swoich terapeutów. - upomniał mnie Mark. Zaśmiałam
się.
- Liv,
zejdź na chwilkę\!- usłyszałam. Moja macocha wołała mnie z dołu. Zrobiłam przepraszającą i jednocześnie
prześmiewczą minę do Marka i bez słowa zeszłam na dół.
Marie stała pod schodami z listem w ręce.
-
Wiem, że nie powinnam ci tego dawać, ale to do ciebie. Nie jestem twoim ojcem i
mam trochę inne spojrzenie na te sprawy, więc...- urwała i podała mi białą
kopertę. Nieśmiało wyciągnęłam rękę i wzięłam list do ręki. Przeczytałam adres
nadawcy,: Gemma Styles, Holmes Chapel. Mimowolnie list wypadł mi z ręki i
leniwie poszybował w dół ku ziemi.
Przez
chwilę tępo wpatrywałam się w kopertę. Nie mogłam jednak tak długo, to było
niedopuszczalne.. Terapeuci kazali mi się z tym oswoić, z przeszłością.
Schyliłam się chwiejnie i podniosłam kopertę. Następnie podałam ją Marie.
- Weź
to. - oddałam jej białą kopertę wywierająca na mnie tak silny wpływ. - Możesz
nawet przeczytać. Ten list nigdy nie przyszedł...
Trzy
kolejne noce miałam niespokojne sny. Jakby wspomnienia, które tak naprawdę nie
miały miejsca. Jakby przyszłość, przeszłość i teraźniejszość zarazem. wszytko
było tak rzeczywiste, że budziłam się w nocy zalana zimnym potem. W moich
koszmarach przewijały się twarze, obrazy, dźwięki i zapachy tak znajome, i tak
dalekie, że nie mogłam rozpoznać. To wszytko gromadziło we mnie prawdziwą
panikę, której nie umiałam zrozumieć i odeprzeć.
Na
szczęście w tych chwilach był przy mnie Mark. Zawsze mogłam do niego pójść i
się przytulić. Jak do Emmy. Był dla mnie bratem, pocieszycielem i obrońcą. Nie
próbował mi niczego tłumaczyć, czy przypominać. Wiedziałam, że on wie. Wie
wszytko, ale był cierpliwy i dla mnie, a nie przeciwko.
-
Wyłącz to.. - powiedział idący obok mnie Mark, gdy weszliśmy do salonu. Na
kanapie siedziała Annie i uporczywie wpatrywała się w telewizor.. Teraz zaczęła
gorączkowo protestować. Znałam muzykę, która leciała ze standardowego pudełka
XXI wieku. Przystanęłam przed
telewizorem i zaczęłam się w niego wpatrywać.
- Nie
wyłączaj.- szepnęłam. Na ekranie jawiło się przede mną pięciu chłopców i kilka
ładnych dziewcząt. Jednak to chłopcy przykuwali moją uwagę. Szczególnie jeden,
który wypełniał mnie pustką. Chłopak miał gęste, ciemne kręcone włosy i
dołeczki w policzkach. Wiedziałam jak się nazywał, ale bałam się sobie
przypomnieć. Czy ja go znałam? Chyba znałam, ale trzymałam to wspomnienie tak
głęboko zamknięte, że nie miałam jak się do niego dostać. A może po prostu nie
chciałam? Zapewne.
Gdy
tylko go ujrzałam poczułam coś na kształt ukucia, ale nie mogłam tego
jednoznacznie zidentyfikować. Wszytko jakby działo się na zewnątrz, obok mnie.
Następnie przyszła ogarniająca mnie pustka, a potem strach.
-
Wyłącz! Wyłącz! Wyłącz!- zawołałam. Gdy tylko ekran zabłysnął czernią osunęłam
się na kanapę. Strach mnie paraliżował. Tak bardzo bałam się sobie przypomnieć.
Położyłam głowę kanapie. Nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam zmęczona.
Obudziła
mnie delikatna dłoń szarpiąca lekko moje ramie. Ocknęłam się i przetarłam oczy.
Nad sobą zobaczyłam zmartwionego Marka. Byłam jednak zbyt zaspana by się tym
należycie przejąć. Usiadłam i wyprostowałam się. Popatrzyłam w oczy mojego
przybranego brata.. Wyglądał na przerażonego, smutnego i jednocześnie
zaniepokojonego.
-
Stało się coś?- zapytałam. Mark przysiadł obok mnie.
-
Właściwie.. Ktoś na ciebie czeka za drzwiami.. Mogłabyś?- zdziwiłam się i
przeraziłam. Kto to mógł być? Przecież byłam w Londynie. Zawahałam się.
- Idź.
– pospieszył mnie Mark. Przygładziłam ręką rozczochrane włosy i obciągnęłam
bluzkę, by się nie podwijała.
Wstałam
ledwo trzymając się na nogach. Sama byłam zdziwiona. Nie miałam pojęcia czego
się spodziewać. Nie powinnam się bać, ale jakaś irracjonalna część mnie kuliła
się z przerażenia. Wyszłam na korytarz. Na schodach stała Annie.
-
Czekasz na coś?- zapytałam nieuprzejmie. Dziewczyna złożyła usta w ciup i bez
słowa pobiegła na górę. Wciągnęłam głęboko powietrze, które po chwili powoli
wypuściłam i nacisnęłam klamkę….
Za
drzwiami zobaczyłam siedzącego na schodach chłopaka. Miał ciemną karnację i
ciemne włosy. Gdy tylko otworzyłam drzwi podniósł się gwałtownie wpatrując się
we mnie czekoladowymi oczami. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie,
zdumienie i ulga. Uśmiechnął się niepewnie.
Przed
nim stała dziewczyna. Włosy miała ciemne sięgające do ramion… I te rysy… To ona
stała bliżej. Uśmiechnęła się szczęśliwa i lekko zakłopotana.
Gdy
ich tylko zobaczyłam serce fiknęło mi koziołka. Starałam się wcale tego nie
okazać. Stałam nie wzruszona z duszą na ramieniu. Zza bruneta wyszedł jeszcze
jeden chłopak. Blondyn.. Stał niepewnie z tyłu jakby kazano mu tu przyjść,
jakby to nie była najlepsza decyzja.
-
Oliwia?- bardziej zapytała niż wymówiła moje imię dziewczyna. Znałam ja, ale to
była jedna z \tych zepchniętych osób, których nie chciałam pamiętać. Których
nie mogłam znać dla własnego bezpieczeństwa. Już wiedziałam czym to się kończy.
Byłam szczęśliwa na ile mogłam i nie chciałam tego zepsuć.
Przechyliłam
głowę i popatrzyłam posępnie i chłodno na dziewczynę. Brunetowi zszedł z twarzy
uśmiech.
- Tak,
ale czy państwo do mnie? Nic nie kupuję. – zapytałam drżącym głosem.
-
Oliwa? To my nie pamiętasz nas?
-
Jestem pewien, że pamięta.- wtrącił mulat. Uśmiechnęłam się kącikiem ust.
-
Przepraszam bardzo, ale ja państwa nie znam. Do widzenia.- rzekłam i zamknęłam
drzwi. Domowe drzwi udało mi się zamknąć, a drzwi wypuszczające duchy
przeszłości już były rozwarte na oścież.. Wbiegłam do kuchni i zaczęłam
przeszukiwać szafki.
***
Macie coś na nudne chwile w weekend.; )) Dzisiaj trochę nudno, ale rozkręcamy akcję.; xd
Jak będziecie ładnie komentować to w niedziele może dodam kolejny.;)
Proszę pod własnym komentarzem podać link do swojego opowiadania to wejdę.;)) Ale bez spamu, bo spamu nie lubimyy..; ))
Pozdrawiam.!
~H
Musi sobie wszystko dokładnie przypomnieć . :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału . :)
No i co ja Ci mogę powiedzieć? Świetny rozdział. Wiesz co... ta gadka już robi się nudna... pod każdym rozdziałem to samo, "świetny rozdział". Ale co innego tu pisać, skoro to najszczersza prawda? :)) Kocham Twoje opowiadanie i jest ono bardzo bliskie mojemu sercu. Zresztą tak jak poprzednie. Ja kocham wszystko, co napiszesz. 'Wspólny kierunek' był jednym z pierwszych blogów, które zaczęłam kiedykolwiek czytać i pierwszym, który pokochałam. Jesteś naprawdę bardzo utalentowana i bardzo mi smutno, że zbliża się koniec... A może jednak nie? Zawsze warto mieć nadzieję ;)) Mam nadzieję, że jeszcze trochę pociągniesz to opowiadanie, bo nie będę potrafiła się rozstać ani z nim, ani z Tobą.
OdpowiedzUsuńDzisiaj to na tyle, przepraszam, ale nie stać mnie na więcej, jestem bardzo zmęczona, a mój mózg strasznie wolno pracuje.
Czekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam xxxx
http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/
aaa! swietne! ;d ciekawe co sie teraz bedzie działo ;dd
OdpowiedzUsuńczy znajdzie ten list czy nie..
co z Harrym..
jejku jejku ;d
dodaj w niedziele, please! ;dd
~Eve
PROSZĘ , PROSZĘ , PROSZĘ o nowy rozdział!!!! ;D Świetny ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBiedna Oliwia :(
Czekam na następny <3
Masz ogromny talent do pisania! To opowiadanie znacznie różni się od innych, nie jest przesłodzone, ciągle coś się w nim dzieje i to właśnie czyni je wyjątkowym. Trzymaj tak dalej! Z nie cierpliwością czekam na następny rozdział, który myślę, że dodasz szybko! xx
OdpowiedzUsuńM.
Chyba pierwszy rozdział na tym blogu w którym w sumie nic się nie dzieje, ale tym właśnie udowodniłaś, że nawet nie pisząc o niczym jakimś szczególnym robisz to ŚWIETNIE ! I inni tylko mogą ci zazdrościć.
OdpowiedzUsuńPo części niby nic, ale jednak coś, szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że aż tak szybko ją odnajdą, że zjawią się w domu, będą chcieli - właśnie czego wyjaśnień ?
Z jednej strony dość dziwnie, bo niby nie wiedzą co się z nią działo, ale pojawienie się na pewno nie było czymś na co są gotowi.
Oliwia teraz jest inna, widać, może "zapomniała" chce żyć od nowa, ale jak widać powrót do przeszłości będzie nieunikniony. Zastanawia mnie co na to wszytko Harry.
Mam nadzieje, że się szybko dowiemy
Jeszcze raz rozdział MEGA ;)
van-ill-op.blogspot.com
second-chance-to-life.blogspot.com
Super rozdział , mam nadzieję że Oliwia szybko się otrząśnie i będzie chciała przeczytać jednak list od Gemmy i sie z nią spotkać . Przecież była jej najlepsza przyjaciółką , wiem ze ona będzie przypominać jej też tez niezbyt szczęśliwe chwile , ale przecież były przyjaciółkami . Nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam =]]
o rany! świetny rozdział x
OdpowiedzUsuńehh.. dawno tu nie komentowałam, przepraszam ale nie mialam za bardzo czasu czytać opowiadań. Na szczeście wszystko nadrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńDużo sie tu działo i szczerze mowiąc zaskoczyła mnie reakcja Oliwi. zachowuje sie tak jakby na prawde ich nie pamietała, a przynajmiej nie chciała. psychiatryk i to wszystko ja zmienilo, ale myslalam ze jak wyjdzie, ze jak juz bedzie miala taka mozliwosc to bedzie chciala spotkac sie z Harry'm albo przynajmiej z Gemma. jestem ciekawa co bedzie dalej czekam na kolejną notke ;)
Opowiadania nie pisze, ale napisałam imagina mam nadzieje, że go przeczytasz może ci sie spodoba ;) http://www.twitlonger.com/show/j1banc