30.
-
Niall, gdzie jest Harry? – zapytałam mojego chłopaka. Niall wzruszył ramionami.
-
Mark?- zwróciłam się do mojego eks.
-
Zdaje się, że wybiegł po tej całej scenie. Za nim Liam i Oliwia.- wyjaśnił
sytuacje Mark. Zestresowałam się.
- Liv?
Naprawdę? – załamana usiadłam i ukryłam głowę w dłoniach.
-
Spokojnie Ge. Teraz sobie wreszcie wszystko wyjaśnią.- powiedział Zayn
ocierając nos.
-
Zayn, o czym ty mówisz.. ?! wyjaśnią?! To ty doprowadziłeś do tej całej
sytuacji..! Oni się pozabijają.!
-
Owszem, ja. Może o to chodziło..? – wydukał mulat. Zdziwiłam się. Zresztą nie
tylko ja. Wszyscy przy stoliku zamarli.
- O co
chodziło, żeby się pozabijali?- zapytał trzeźwo Louis.
- Nie,
cymbały. Żeby Harry zareagował, żeby pokazał co naprawdę czuje, pogadał z nią..
Nie widzicie tego..- wszyscy patrzyliśmy na Zayna w osłupieniu. W tej chwili do
klubu wpadł Liam.
-
Gdzie Liv?- zapytał Mark podnosząc się z kanapy.
- Jak
ją ostatnio widziałem to biegła zabić Harrego.
Niall
się zaczął śmiać.
-
Chyba w to nie wierzycie. Wierzycie? No nie.
- Nie
zamierzam sprawdzać. Wole się przekonać. To mój brat.
- I
moja siostra.- poparł mnie Mark i już stał.
-
Gemma nie rób tego. Oni chcę być sami, muszą być sami.- zaprotestował Niall.
- Nie,
Niall. Ty nic nie rozumiesz, ciągle jesteś przeciwny. – powiedziałam zbierając
swoje rzeczy.
- Może
o to chodzi.. żeby nie wpieprzać się z butami w czyjeś życie!
- Nic
nie rozumiesz..- szepnęłam.
- Masz
racje. Jestem głupkiem. Idź jeśli chcesz, ale pamiętaj, że cię ostrzegałem..
Kochanie.- ostatnie słowo powiedział jakby wypluwał truciznę.
Wpadliśmy
z Markiem dokładnie w tej samej chwili w jakąś uliczkę, którą wcześniej wskazał
nam Liam. W uliczce panowała cisza. Ktoś chciał się odezwać, ale ja z Markiem
nie umiałam być delikatna. Zachowywaliśmy się jakby goniło nas tornado. Obie
głowy, i jasna, i ciemna, obróciły się w naszym kierunku.
- Nie potrzebuje niańki, Mark. – odezwała się
Oliwia. Mark stał nieporuszony. Przez chwilę.
- A
może jednak? Chodź idziemy do domu.- powiedział Mark, a Liv gwałtownie wstała.
Czuło się w powietrzu napiętą atmosferę buntu. Harry leniwie podążył w jej
ślady.
- Co
to ma być..?! Zmówiliście się przeciwko nam? Już nie wiem o co wam chodzi..
Gemma, może ty mi powiedz, hm? Raz chcesz, żebym pogadała z Harrym, teraz nam
przeszkadzasz.. Ogarnijcie się wreszcie!- krzyknęła Oliwia. Mark dalej stał
niewzruszony. Zaczęłam się zastanawiać czy nic mu nie jest, stał nieporuszony
zamiast ustosunkować się do słów Oliwi. Sama nie wiedziałam czego chciałam. Z
jednej strony związek mojej przyjaciółki z moim bratem był mi na rękę, jednak z
drugiej.. Chciałam by oboje byli szczęśliwi, a oni przez siebie tylko
cierpieli.. A i tym razem zrobiłam chyba coś nie tak..
-
Idziemy do domu, Liv.- powiedział z konsekwencją Mark.
-Wiecie,
co? Odwalcie się wszyscy ode mnie. Wszyscy.- wysyczała Oliwia patrząc na
każdego z nas po kolei i zatrzymując wzrok na Harrym. Następnie ruszyła
gwałtownie i wyprzedziła Marka szturchając go w lewe ramię. On nawet się nie
odezwał, popatrzył tylko na mnie i odszedł bez słowa.
- Czemu mi to zrobiłaś, Ge?- zapytał się mnie
Harry.
-
Chcę, żebyś był szczęśliwy. Szłam tu z przekonaniem, że Oliwia chce cię zabić,
za tą scenę, ale myślę, że rozmowa jest dla was gorsza. Wy tylko ranicie siebie
nawzajem.- odparłam lekko. Harry zmierzył mnie wzrokiem i pokręcił głową.
- Może
ja sam ocenię co jest dla mnie dobre? Ta rozmowa mi się należała. Należała,
słyszysz!- dramatycznie zmienił się nastrój. Harry krzyknął i uderzył ręką w
ścianę.
- To
tylko rozmowa. Ostateczne rozliczenie… Może byś już przestała zachowywać się
jak moja matka, a zaczęła jak moja siostra i nie wypychała się w moje życie?!!
Dziękuję!- Harry obszedł mnie szerokim łukiem i więcej go nie widziałam.
Załamana oparłam się o ścianę. Czy on naprawdę tak myślał? Czy ja naprawdę się
aż tak zmieniłam.? Nawet jeśli, to wszystko przez niego.. To on mnie do tego
zmusił swoją depresją i nie powinien mieć do mnie o to pretensji. Żadnych
pretensji.
Wróciłam
do domu. Ostatnio mieszkałam z Harrym i miałam się przeprowadzać do Nialla.
Weszłam do salonu. Światło było zgaszone, ale na kanapie ktoś siedział.
Poznałam go bez problemu.
-
Czemu siedzisz po ciemku, Niall?- zapytałam wchodząc i chciałam włączyć
światło, ale Niall gwałtownie zaprotestował. Spasowałam więc i przysiadłam się
do niego na kanapę.
-
Miałeś racje.- powiedziałam. Niall milczał.- Jesteś na mnie zły?
- Nie.
– odparł, ale do końca mu nie uwierzyłam. Czy możliwe, żebym zrobiła mu
krzywdę?
- Na
pewno..?- upewniłam się.
- Co
chcesz, żebym powiedział. Tak.?
Oparłam
się o jego ramię, ale Niall lekko się odsunął.
-
Czyli jesteś na mnie zły.- stwierdziłam.
-
Dziwisz mi się? Ostatnio zachowujesz się jakoś dziwnie. Sam nie wiem. Ranisz
wszystkich, Ge.. Nie widzisz tego.. Może powinnaś trochę przystopować i
wreszcie zając się swoimi sprawami..
- Moje
sprawy utrzymywane są w jak najlepszym porządku.- warknęłam.
- O
popatrz właśnie się rozsypały.- Niall podniósł się z kanapy i chciał wyjść, ale
zdążył jeszcze obrócić się w progu.- Chyba, że mnie nie zaliczasz do „ swoich
spraw”.
W
pokoju zrobiło się sennie. I tylko trzask drzwi zagłuszył narastającą cisze.
Miękkie
poduszki wyhamowały upadek. Wcisnęłam nos w puchową poduchę i zaszlochałam.
Poczułam na ramieniu dłoń.
- Idź
stąd, Mark. Idź!- ryknęłam. Materac skrzypnął, a potem trzasnęły drzwi.
Zostałam sama. Powoli wracały wszystkie sceny dzisiejszego wieczoru. Pocałunek
z Zaynem i rozmowa z Harrym przerwana przez Ge i Marka. Marka, który uważałam,
ze jest dla mnie, a wystarczyło, że pojawiła się Gemma i już pobiegł za nią.
Gemma też zachowywała się dwojako. Nie rozumiałam. Wszyscy wtykali nos w sprawy
na linii Harry – ja. A my chcieliśmy tylko porozmawiać. Wytłumaczyć sobie
wszystko i rozstać się z klasą. Może
nawet nie rozstać, a pożegnać.
Usłyszałam
jak ktoś wszedł.
-Mark
idź stąd, do cholery. Mówiłam ci coś!- podniosłam się gwałtownie i popatrzyłam
na Marie.
- List
zniknął. I chyba wiem gdzie jest.- powiedziała. Opadłam z powrotem na poduszki.
-
Wzięłam go. Spotkałam się z gemmą. I możesz to powiedzieć tacie. To moje życie,
a wszyscy chcą robić wszystko za mnie. Jestem sfrustrowana i zła, nie pozwolili
mi nawet na rozmowę. Mogłam się domyśleć, że już nikt nie będzie mnie traktował
normalnie.
- W co
ty grasz, kochanie? Oczywiście, że będziemy cię traktować normalnie. I nie
powiem twojemu ojcu. Sama to zrobisz jak będziesz chciała. – powiedziała Marie
i przysiadła koło mnie.
-
Dwadzieścia kilka lat temu poznałam pewnego chłopaka. Juan się nazywał. Był
naprawdę przystojny, inteligentny i słodki. Zakochałam się bez pamięci i nawet
nie wiedziałam kiedy. Byłam z nim dwa tygodnie, kiedy moja mama powiedziała, że
się wyprowadzamy, i że muszę rzucić Juana. Nie chciałam się zgodzić, ale byłam
młoda. Matka była moim autorytetem. Postanowiła, więc poszłam do Juana i
powiedziałam mu, że to koniec, że nigdy więcej się nie spotkamy, ale będę
pisała. Obraził się, krzyczał, że go oszukałam, że wiedziałam o tym od dawna.
Próbowałam mu wszystko wyjaśnić, a kiedy się uspokoił powiedział, że do mnie
napisze jak mu wyśle adres. Następnego dnia wyjechałam..
Podniosłam
wzrok. Marie opowiadała historię z pozoru tak zbliżoną do mojej.
- I
co?
-
Nigdy do niego nie napisałam. Od mnie nie znalazł.. Miałam ogromny żal do
matki, że zabroniła mi wysyłać do niego cokolwiek. To był koniec. Dwa lata
później wyprowadziłam się z domu. Wróciłam do starego miasta i spotkałam Juana
na ulicy. Przez przypadek. Nawet nie wiesz jakie było moje wielkie
zaskoczenie.. Juan chciał wyjaśnień. Powiedziałam mu, że to przez moją matkę.
Uwierzył, znał ją. Kolejna noc była wspaniała. Dziewięć miesięcy później
urodził się Mark, a sześć lat później Annie. To była najgorsze siedem lat
mojego życia. Właściwie osiem. Przez niewłaściwy wybór. Nie miałam kiedy nawet
zastanowić się nad moją decyzję. Potraktowałam to jak zakazany owoc, który
wreszcie wpadł w moje ręce. Do tej pory żal do matki o to, że spieprzyła mi
życie minął, bo kocham Marka i Annie.
Pokiwałam
głową.
- Nie
wiesz o co mi chodzi, prawda?- zaprzeczyłam.- ja się nie pcham w życie dzieci,
ani moich, ani Waldka. Chcę, żebyście podejmowali własne decyzje i popełniali
własne błędy, bo potem możecie mieć żal, za złe ukierunkowanie. To czy
porozmawiasz z Harrym, Gemmą czy kimkolwiek innym, to czy wrócisz do Harrego,
czy może opuścisz go na zawsze to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Słyszysz? Jeszcze
nie jest za późno..
- Za
późno na co?- zapytałam, kiedy Marie chwytała za klamkę.
- A co
chcesz zrobić?
***
Miał być później, ale jest teraz.. Tadam.; xd
I jak wam się podoba..? Znów trochę poprzekręcałam, ale spokojnie to jeszcze nie koniec mojego maczania paluszków w tej historii.;)
Dziękuję za tą niewielką liczbę komentarzy.. Szczególnie dziewczynom, które zawsze tu są..Te co piszą, wiedząc co to znaczy dla autorki.; )
http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ Bardzo proszę o głosy jak tylko bd można głosować.;)) Z góry dziękuję.; )
A i mam dla was małą zagadkę. jako, że blog niedługo dobiegnie końca, a przewiduje jeszcze jakieś kilka odcinków, to macie czas na zastanowienie do końca.
Zobaczymy kto uważnie czytał i potrafi wyciągać wnioski.. Czy ktokolwiek zgadnie, domyśli się etc.
A oto pytanie:
Jakie jest główne hasło bloga? ( oczywiście nie jest to tytuł) Wskazówką jest to, że hasło odnosi się do tkanej przeze mnie historii, po drugie pojawiło się w jednym z odcinków.. Po trzecie jest to cytat z jednej z moich ulubionych książek i jest tu nieoznaczony.. ;)) macie jakieś pomysły.. Kolejne wskazówki wkrótce. Odpowiedź i tak na końcu! Powodzenia.;))
Można się konsultować, pytać i pogadać ze mną na gg 43297053 .
Pozdrawiam i zapraszam do zabawy; )) Mhaha..; xd
~H.
Dawno nie pisałam tutaj komentarz jak i też na innych blogach.Po pierwsze szkoda ,że takie krótkie. Ge w pewnym sensie przypomina mi kogoś bliskiego. A ja czuję się jak Niall , opuszczona. Martwi mnie ta cała sytuacja ich , Harrego i Oliwii. Kłębi mi się tyle pytań w głowie. Chciałabym by wszyscy się pogodzili i żyli w tej harmonii ,żeby było coś wreszcie szczęśliwego. We wcześniejszym odcinku , było coś z radości ,ale gdyby się wczytać było to smutek. Uwielbiam twoje opowiadanie i czekam na kolejny odcinek. Pamiętaj ,że zawsze czytam twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ; ***
Odezwę się ; ]
Rozdział strasznie mi się podoba ;) Ale to nie żadna nowość bo uwielbiam wszystko co piszesz ;]
OdpowiedzUsuńRozumiem trochę to jak zachowuje się Ge, pogrążona w problemach innych, zapomina, że przez zaniedbanie własnego życia, niedługo (już) sama będzie musiała ratować to co ma.
Mam nadzieję, że słowa i rozmowa z Niall'em otworzą jej oczy i wszyscy w końcu zrozumieją by nie wpychać się tam gdzie ich nie chcą. Harry i Oliwia są duzi więc powinni sobie poradzić, niech sami zadecydują co jest dla nich lepsze (cały czas wierze w szczęśliwe zakończenie)
Pozdrawiam xx
I tu jest ten moment, w którym zastanawiam się co chce zrobić Oliwia... Moim takim skrytym pragnieniem jest to żeby im się poukładało. :) Znają ciebie, twoje możliwości oraz '' maczanie paluszków'' mogę się zdziwić i to bardzo. Pozostaje mi tylko czekać. :)
OdpowiedzUsuńto normalne, że Ge się martwi, ale trochę przesadza. W sumie też bym chyba tak zareagowała gdybym się dowiedziała, że ktoś chce mi zabić rodzeństwo, ale tu nie chodzi tylko o to. Ona i Niall mają kryzys. Tak mi się wydaje. Musi coś z tym zrobić zanim nie będzie miała czego naprawić... ;<
Szczerze? Bardzo mnie zaskoczyło to, że Zayn pocałował ją po to by wymusić sytuację, jaka później miała miejsce. jestem miło zaskoczona. :)
Mam nadzieję, że Ge się opamięta choć trochę i nie będzie przeszkadzać i starać się nie dopuścić do rozmowy Harrego i Liv.
Czekam na kolejny. ;*
Sorki ze ostatnio nie skomentowałam odcinka ale dopiero dziś naprawili mi internet .
OdpowiedzUsuńJuż miałam taką nadzieję że Oliwia wyjaśni sobie wszystko z Harrym , a tu Ge z Markiem musieli im przerwać .
Mam nadzieję ze słowa Marie dodadzą Liv siły i pobiegnie porozmawiać z Harrym i wszystko się im ułoży.=]]
Niall ma rację że Gemma ostatnio za bardzo się wtrąca w życie innych ludzi , a przy tym zaniedbuje Nialla .
Pozdrawiam =]]
bardzo fajny rozdział ;) szkoda tylko, ze nie pogadali i nei wyjasnili sobie wszystkiego..
OdpowiedzUsuńoczywiscie bede głosowała ;)
~Eve
A tak właściwie to o co chodzi Niallowi ? Naprawde jest "tylko" zły o to ze Ge wpieprza sie w zycie Harry'ego, czy po prostu jest zazdrosny o Marka. Mam nadzieje ze sie miedzy nimi ułoży.
OdpowiedzUsuńTeraz ważna decyzja dla Liv, mysle ze rozmowa z macochą ułatwiła jej decyzje. Moze zrozumie ze warto iść za głosem serca, a nie robic to co jej "karzą". Jesli chodzi o Zayna to postąpił bardzo ryzykownie, ale udało sie.
Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam <3
No to tak. Na wstępie chciałabym Cię przeprosić za to, że komentuję strasznie nieregularnie. Po prostu nie mam czasu, co mnie powoli dobija.
OdpowiedzUsuńDalej.... Niall. Nie wiem o co mu chodzi. Szczerze powiedziawszy to wkurza mnie od początku. Niech on się określi, a nie gada półsłowkami. W związku chodzi o szczerość, a on szczery zdecydowanie nie jest. Może Gemma powinna wrócić do Marka? A może jednak powinna walczyć? Nie wiem.
Zayn jest chyba moja ulubiona postacia w tym opowiadaniu. Postąpił niewątpliwie szlachetnie i bezinteresownie całując Liv tylko po to, żeby sprowokować ją do rozmowy z Harrym. Strasznie zirytowąło mnie to, że Mark i Gemma wszystko zepsuli. Dlaczego nie mogli dać im w spokoju porozmawiać? Eh.
Nie lubię Gemmy. Wkurza mnie jej wszechwiedząca natura. To że chce wszystko kontorolować. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie przeszkodzi Harry'emu i Liv w porozumieniu się.
Rozdział jak zwykle świetny i zaskakujący. Z niecierpliowścią czekam na następny.
Pozdrawiam! xxxx
po przeczytaniu mam ogromny wiele pytań, mam nadzieje że znajdę odpowiedzi na nie w następnych rozdziałach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Heaven
świetny blog ! Bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie : http://life-is-tooshort.blogspot.com/
jeej... świetne opowiadanie, tyle że cholernie chciałabym żeby wszystko było już okej i żeby Harry i Olivia byli szczęśliwi. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńCięzka ta zagadka xD
OdpowiedzUsuńAle rozdział świetny, czekam na nexta <3