6.
Rano
miałam potwornego kaca. Nie mogłam się na niczym skupić, a głowa i żołądek
bolały mnie niemiłosiernie nie wspominając o straszliwym pragnieniu, które
dręczyło mnie od momentu przebudzenia aż do zejścia do kuchni.
W
kuchni był Harry i Liam, którzy wczoraj chyba najmniej pili.
-
Śniadanko?- zapytał Harry unosząc patelnie pełną „czegoś”, czego sama woń
przyprawiała mnie o mdłości. Nie wątpiłam, że śniadanie Harrego jest pyszne,
ale dzisiaj wszystko było dla mnie jak trucizna.
Udałam
odruch wymiotny i zabrałam się za pełną butelkę wody mineralnej. Harry zrobił
obrażoną minę i dalej mieszał w swojej potrawce, która najprawdopodobniej była
zwykłą jajecznicą.
-
Aspirynkę?- zapytał Liam.
-
Poproszę. – powiedziałam odrywając się od butelki. Liam się uśmiechnął i zabrał
się za szukanie po szafkach aspiryny.
- Od
niego to bierzesz, a ode mnie to nie chcesz..- oburzył się Harry. Popatrzyłam
na niego z ukosa.
-
Zależy co kto proponuje.- powiedziałam uśmiechając się zwycięsko.
-
Sorry, stary, ale jestem lepszy. – poklepał go po plecach Liam i postawił
przede mną szklankę z musującą jeszcze tabletką. Podziękowałam i łapczywie
zaczełam chłeptać płyn.
-
Ciekawe w czym? Nikt tak nie uważa. – odgryzł się kumplowi Harry.
- W wielu
rzeczach. Zapytaj się Danielle ona ci powie. – wypiął język Liam. To był cios
poniżej pasa dla Loczka.
-
Jakbym chciał dziewczynę też bym miał. Nie musisz się tak chwalić! Zapytaj
Caroline ona ci dopiero poopowiada!
Liam
zaczął się śmiać.
-
Stary, ona mogłaby być twoją matką! – Harry nabrał powietrza. Niby wszystko
było na żarty, ale wchodzili na drażliwe dla chłopaków tematy. Nie miałam ani
ochoty, ani musu by tego słuchać.
-
Spokój.! Nikt wam przecież do spodni nie zagląda! Daj to śniadanie, Harry. –
powiedziałam siadając za stołem.
-
Wiedziałem, że mi się nie oprzesz. – wypiął dumnie klatkę piersiową i postawił
przede mną talerz. Gdy tylko się zbliżył mocno walnęłam go w ramię.
- A to
za co? – oburzył się rozcierając rękę.
- Za istnienie
i nadętość. – odpowiedziałam wypinając mu język. Liam zaczął się panicznie
śmiać.
- W
końcu ktoś temperuje naszego księcia. – zaśmiał się mój dobrodziej od aspiryny.
Do
kuchni wpadła Gemma.
- Czego
Liam się cieszy jak głupi do Goudy?- zapytała siadając obok mnie i czochrając
swoje ciemne włosy sterczące jej dęba.
- Bo
mnie obrażają.!- żachnął się Harry.
- No
przecież jem twoje śniadanie. Jest dobre, panienko. – powiedziałam wkładając
sobie trochę dania do ust.
- Pff.
Widzisz?!
Gemma
zaczęła się śmiać. Liam w tym czasie postawił przed nią kubek z aspiryną.
Podziękowała skinieniem głowy.
- Gdzie
ty właściwie spałaś?- zapytałam przyjaciółki, której w nocy przy mnie nie było.
- Na
Niallu. I Louisie. Nie wie ktoś jak ja się tam znalazłam? W ogóle dzięki za
przypilnowanie, braciszku.- powiedziała Ge drwiąco. Ja zaczełam się straszliwie
śmiać, a Harry.. Harry się obraził, rzucił patelnią i wyszedł.
-
Przejdzie mu. – powiedziała Gemma. Zaczełam się śmiać jeszcze bardziej.
Wiedziałam, że jest to bardzo nieodpowiednie, ale po prostu nie mogłam się
opanować. Wszystko było przekomiczne i właściwie wręcz groteskowe.
-
Harry, wszystko porządku?- zapytałam wychylając się za drzwi jego i na chwilę
obecna jeszcze Louisa, pokoju.
- W jak
najlepszym. – powiedział bawiąc się swoim telefonem. Cofnęłam się o krok.
Miałam wyjść, ale widziałam, że Harry kłamał. Uraziliśmy go i było mi teraz
strasznie głupio.
- Nie
kłam. Przepraszam, za mój wybuch śmiechu. – powiedziałam wchodząc głębiej do
pokoju.
-
Spokojnie. Nic się nie stało. Przyzwyczaiłem się, że się ze mnie nabijają. Ze
wszystkich się śmiejemy, więc.. Norma. – rzucił nad wyraz lekko strzelając
palcami.
- To
czemu..?- zaczełam. Chciałam wyjaśnienia. Harry był dla mnie całkowitą zagadką.
-
Miałem złą noc. – powiedział patrząc na telefon. Widziała, że nie chce ze mną
rozmawiać na ten temat. Widocznie musiał dostać jakieś złe wiadomości i to po
imprezie, wcześnie rano, ponieważ zeszłego wieczoru nie był tak przybity i
drażliwy.
-
Rozumiem. – wyjąkałam i wstałam. – Jakbyś czego potrzebował.. Wiem, że nie
jestem najlepszą osobą, ale..
-
Rozumiem. – przerwał mi. Czułam, że rozmowa skończona. Zawstydziłam się.
Wyciągnęłam do niego pomocną dłoń, a on ją po prostu odtrącił. Przez myśl
przeszło mi, że jednak się pomyliłam, a może to tylko takie wrażenie i Harry ma
naprawdę zły dzień? Nie wiedziałam co myśleć na ten temat. Cicho wyszłam z
pokoju i przystanęłam na chwilę. Czułam się jak kompletna idiotka, ale co
jeszcze mogłam zrobić? Może najlepiej nic nie robić, żeby jeszcze bardziej się
nie pogrążyć.
Harry.
Przyjaźń.
Pomoc. To wszystko jest takie ulotne. Nikt nie był mi w stanie pomóc. A może ja
tej pomocy nie chciałem? A może nie było w czym i był czas, żeby w końcu
przestać się przejmować?
Oliwia
była miłą dziewczyną, świetnie się z nią bawiłem, ale jednakże bardzo krótko ją
znałem. I zdecydowanie za często o niej myślałem. Nawet teraz. To, że się ze
mnie śmiała przeszkadzało mi. Musiałem ją wypchnąć z umysłu. W końcu to nie o
nią chodziło. A jeżeli ją zraniłem tak bezczelnie ją wypraszając? Co sobie o
mnie pomyśli? I tak już zrobiłem raczej nieciekawe wrażenie. Stop, kurcze,
Harry. Przestań o tym myśleć, teraz liczy się Emily. Muszę coś szybko wymyślić by jej nie stracić.
By coś zyskać. Może coś lepszego od Oliwi, a może gorszego.
Nie, no co się dzieje, ta dziewucha za często
figuruje w moich myślach. Faktycznie była dziewczyną idealną. Idealną by
przedstawić ją rodzicom. Ładna, stateczna, miła, ale walcząca o swoje, lubiła
się odgryźć. Perfekcyjna, ale nie dla mnie. Całkowicie nie w moim typie. Nie
miała tego czegoś. A mimo to cały czas o niej myślałem. Może rzuciła na mnie
jakieś zaklęcie? Nie, no przecież nie żyjemy w świecie Harrego Pottera. Była po
prostu za bardzo intrygująca. A może to znaczyło, że jednak ma to coś? Nie. Na
pewno nie ma. Emily to ma. Tylko co ja mam z nią zrobić, coraz bardziej się ode
mnie oddala. Muszę coś szybko wymyślić, a będzie po mojej myśli.
Powrót
do pierwotnego narratora.:
Do
końca dnia chodziłam struta. Harry zresztą tak samo, snuł się po domu jak cień.
Nie próbowałam już z nim więcej rozmawiać. Zrozumiałam, że nie jestem do tego
najodpowiedniejszą osobą. Trzymałam się od niego z daleka i miałam nadzieje, że
on mnie nie zauważy. A gdy tylko na mnie spojrzał zawstydzałam się i czułam jak
idiotka. Atmosfera powoli stawała się nieprzyjemna.
Na
szczęście trwała tylko do następnego dnia. Harry zignorował naszą rozmowę i
nasze kontakty wróciły do normy. Nie mogłam ich nazwać szczególnie
przyjacielskimi, ale koleżeńskimi jak najbardziej.
Zayn za
to traktował mnie troszkę jak swoją własność. Chciał być cały czas przy mnie co
kłóciło się z moją niezależnością, a z drugiej strony bardzo mi pochlebiało.
Bałam się tylko, że będzie chciał czegoś więcej, a na to ani nie byłam gotowa,
ani nie było szans. Za kilka dni miałam wyjechać, a nasze kolejne spotkanie
było niepewne. To miał być zapewne koniec mojej cudownej przygody, którą będę
pieścić w pamięci każdego dnia szarej, pochmurnej rzeczywistości.
***
Zbliżam się! Ale nie do punktu kulminacyjnego, tylko do początku punktu kulminacyjnego.; )
A teraz jak myślcie, co się zdarzy? Jak wasze wyobrażenie wpłynie na przyszłość? Bo wszytko ma jakieś konsekwencje.; )
Kim jest Emily? Jaka będzie jej rola?
To już nie długo...
Ale zanim..
Jakiś czas temu zaczęłam współprace z wspaniałą osobą. Mianowicie z Edith.; ) Tak, więc mam dla was niespodziankę!! Już od dzisiaj zapraszam wszystkich chętnych na opowiadanie naszego autorstwa. Pierwszy odcinek pojawi się jutra, ale i tak zapraszam. ; ))
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie banalny pomysł i mnóstwo serca! Od nas, dla was!
Zapraszam na : http://podrugiej-stronie-lustra.blogspot.com/
Pozdrawiam!
H.