1.
Wysiadłam
z czerwonego Nissana i rozejrzałam się dookoła. Za wiele się nie zmieniło od
mojej ostatniej wizyty. Niewielki domek z czerwonej cegły, wokół idealnie
wypielęgnowane grządki z kwiatami, które teraz nie rosły z powodu panującej
zimy. Prowadzące do domy schody i poręcz z łuszczącą się farbą. Wszystko takie
jak zapamiętałam. Wąskie asfaltowa ulice, osiedle domków jednorodzinnych.
Holmes Chapel.
Stałam
i przyglądałam się okolicy, domowi. Ojciec objął mnie i przystanął razem ze
mną. Był to mężczyzna w średnim wieku o błękitnych oczach, które po nim
odziedziczyłam i brązowych włosach upstrzonych lekko siwizną. Był krępy i jak
na mężczyznę w tym wieku całkiem przystojny.
-
Wchodzimy, czy będziemy tu tak stali?- zapytał Karol targając największą
walizkę. Mój ojciec, Waldemar Lisiecki zachichotał i puścił mnie przodem.
Otworzyłam
skrzypiące drzwi i nieśmiało weszłam do środka, gdzie unosił się zapach
pieczonego kurczaka i jakiś kadzidełek, do których moja macocha miała wielką
słabość.
- Już
jesteśmy, Marie! – krzyknął mój ojciec trzaskając drzwiami. Do przedpokoju
wpadła niska kobieta po czterdziestce w fartuszku. Wytarła ręce, a następnie zaczęła ściskać mnie i mojego
brata.
Kobieta,
Marie Smith miała kruczoczarne włosy, brązowe oczy i ciemną cerę. Była osoba
wątłą i mało wysportowaną. Jedyny sport jaki uprawiała to latanie wokół swoich
prawie dorosłych dzieci i sprzątnie. Była całkiem miła, sympatyczna i miała
bardzo matczyny charakter. Lubiła pichcić, gotować i gdy w jej domu ładnie
pachniało.
Usłyszałam,
że ktoś schodzi po schodach. Po chwili już mogłam zobaczyć pędzące w naszą
stronę dwie osoby.
Jedną
była wysoką jak na swój wiek, piętnastoletnią dziewczyną, Annie, z ciemnymi kręconymi,
niesfornymi włosami, długimi, niezgrabnymi nogami i wąskimi ustami, na które
zawsze narzekała. Ubrana była w jeansy i mocno różową bluzkę, która aż raziła
po oczach.
Drugą
osobą był dwudziestoletni chłopak, Mark. Jako, że był rówieśnikiem mojego brata
to świetnie się zawsze dogadywali. Był wysoki, barczysty i umięśniony.
Wiedziałam, że bardzo dużo ćwiczy. Miał właściwie obsesję na punkcie siłowni.
Posiadał też śliczne czekoladowe oczy, na widok których większości dziewczyn
miękły kolana. Jednak Mark umawiał się od dłuższego czasu z dziewczyną z
sąsiedztwa, która go całkowicie zaaprobowała i stracił dla niej głowę.
Zaczeli
mnie przytulać. Nie ma to jak wylewne przywitanie na początek. Byłam raczej
pesymistycznie nastawiona na wszystko. Jak zwykle. Chciałam mieć fajne święta,
ale wiedziałam, że mi nigdy nic nie wychodzi. Czekałam tylko na to co los dla
mnie szykuje i przygotowywałam się na nieuchronne.
-
Oliwia, chcesz jeszcze?- zapytała Marie podsuwając mi półmisek. Pokręciłam
głową z pełnymi ustami. Nie miałam już na nic siły. Najadałam się jak nigdy i
najchętniej ucięłabym sobie krótką drzemkę. Jednak Mark miał inne plany.
Po
godzinie staliśmy na podjeździe przed małym domkiem. Przestępowałam z nogi na
nogę wpatrując się w drzwi, z wielkim oczekiwaniem kiedy się otworzą. W końcu.
Z domu wyszła niewysoka brunetka z włosami sięgającymi jej ramion. Miała ciemne
oczy nad którymi na mój widok powędrowały do góry dwie czarne jak węgiel brwi.
Oczy jej rozbłysły. Na usta wypłynął cudowny uśmiech ukazujący białe perełki.
- Ge! –
krzyknęłam. I wpadłam w objęcia dziewczyny, z którą przyjaźniłam się od dwóch
lat, a z którą związał się mój przybrany brat. Dziewczyna odepchnęła mnie na
długość ramion i zaczełam mi się przyglądać.
-
Oliwia, ale się z ciebie zrobiła piękna dziewczyna!
- I kto
to mówi..!- zaśmiałyśmy się obie.
Gemma
Cox, na którą wołałam Ge obróciła się w miejscu i spojrzała na mojego brata.
Przywitała się z nim mało wylewnie, cmoknęła na przywitanie swojego chłopaka i
z powrotem skupiła swoją uwagę na mnie.
-
Cieszę się, że przyjechaliście na święta. Bez ciebie jest tu strasznie nudno.
Zaśmiałam
się.
- Masz
przecież Marka. – Gemma obrzuciła
spojrzeniem chłopaka i zaczełam się śmiać.
- Na
szczęście. Chodźcie na tył domu. Usiądziemy w domku dla gości, tam jest ciepło.
– powiedziała. Poszliśmy posłusznie za nią, by chwilę później rozkoszować się
ciepłem ze sztucznego kominka, który jednakże grzał.
- Jakie
masz plany na święta? Mam nadzieję, że nie wyjeżdżasz do Miami? –zapytałam
śmiejąc się. Dobrze wiedziałam, że Gem tak samo jak mnie nie stać na taką
wycieczkę. Miałam nadzieję, że w tym roku naprawdę dużo czasu spędzimy razem.
Rzadko zdarzało mi się znaleźć aż tak dobrą przyjaciółkę. Mimo, że była starsza
ode mnie o dwa lata.
Gemma
uśmiechnęła się tajemniczo.
-
Wyjeżdżam. I właśnie chciałam cię za to przeprosić.
- Chyba
nie do Miami?- udawałam zdziwienie.
-
Oliwia, naprawdę. Wyjeżdżam do Szwajcarii na narty. Brat mnie zabiera.
Obiecałam mu, że pojadę. – wytłumaczyła się. Posmutniałam. Nie wiedziałam,
kiedy następnym razem się zobaczymy.
- Ty
masz brata?- zapytałam zdziwiona. Mark się zaśmiał i popatrzył w okno,
przygryzając wargę.
-
Przyjaciółki. – wyszeptał za co dostał kuksańca.
- Mam.-
oburzyła się Ge. – Mówiłam ci. Może niewiele, ale mówiłam.
- A
pamiętam! – podłapałam wyciągając z pamięci jakieś skrawki rozmowy. – Peter,
prawda? Dwadzieścia trzy lata, rudy?
- No
właśnie. Tak mnie słuchasz. – powiedziała i popisała się swoimi zdolnościami
aktorskimi udając obrazę. Posłałam jej w powietrzu buziaka na co od razu się
rozchmurzyła. Uśmiechnęłam się choć było mi smutno.
- Kiedy
wyjeżdżasz?- zapytałam.
- Jutro
wieczorem.
-
Będzie mi ciebie tu, w Holmes Chapel brakować. – powiedziałam patrząc na
przyjaciółkę. Ścisnęła moją dłoń.
- Mnie
ciebie tu zawsze brakuje.
Uśmiechnęłam
się smutno. Te święta jednak nie miały być fajne. Jak mówiłam mi nigdy nic nie
wychodzi i dostałam tego kolejny dowód.
Miałam
rację. Święta minęły w przygnębiającej atmosferze. Mimo, ze było rodzinnie to
brakowało mi mamy i najlepszej przyjaciółki. Nikt nie mógł mi ich zastąpić. Ani
Marie, ani Annie. Nawet góra prezentów nie wynagrodziła mi ich nieobecności. A
najgorszy był ostatni dzień pobytu w Holmes Chapel. Był to dzień przed
Sylwestrem, na którego miałam wrócić do Polski.
Siedzieliśmy
wszyscy w salonie, gdyż ojciec zwołał naradę „rodzinną”. Byłam zasępiona i nie
miałam ochoty go słuchać, ale nie miałam nic do gadania. Obok mnie spoczął
Karol w trochę lepszym humorze, ale nijak nie tryskający radością.
-
Przeprowadzamy się. – odezwał się ojciec. Mój mózg za nic nie chciał tego
przyswoić. – Następnym razem przyjedziecie do nas do Londynu.
- Chyba
żartujesz?!- wykrzyknął za mnie Mark.- Ja mam tu dziewczynę!
- Mark,
znajdziesz sobie inną, albo będziesz utrzymywał z nią kontakt na odległość.
- Mogę
poznać przyczyny takiej decyzji?- zapytałam spokojnie. Wiedziałam co to
oznacza.
- Marie
dostała lepszą pracę. Tam. – wstałam i
skierowałam swoje kroki ku wyjściu przewracając oczami. Wiedziałam, że nie mam
Tu nic do gadania. Mark poczłapał za mną.
-
Oliwia, wracaj!- krzyknął za mną ojciec. Podniosłam tylko rękę w geście
mówiącym „ nie chcę się kłócić” i trzasnęłam drzwiami. Usłyszałam drugie
trzaśnięcie.
Gemmy
miałam więcej nie zobaczyć. Ale przecież mogę sobie znaleźć inną przyjaciółkę w
Londynie. Pff. Mój ojciec nie wiedział chyba co mówi. Byłam oburzona, zła i
smuta. Jak ja jej to powiem. To, że nigdy już się nie zobaczymy. Westchnęłam,
przewracając się na plecy. Czekała mnie długa noc.
***
No cześć! Dodaje wam rozdział na weekend! Mam nadzieję, że będzie wam się podobał. Mam nadzieję, że was troszkę zaskoczyłam. Czemu wgl sądziłyście, że zrobię coś tak banalnego jak połączenie ich rodzicami? Ja tam sobie lubię pokomplikować, pokombinować, choć faktycznie czasem jestem zbyt przewidywalna:)
I gdzie tu w tym wszystkim są chłopcy? Przez spoilery można się troszkę domyślać. A potem to już moja w tym głowa, żeby dać wam maksimum emocji. postaram się. Obiecuję. Oczywiście, jeśli ktoś będzie to czytał. Mam nadzieję, że pozyskam kilku nowych czytelników;)
A wam moje drogie bardzo dziękuję, to wy właściwie uruchomiłyście tego bloga i zmotywowałyście mnie do stworzenia nowej historii, mam nadzieję pasjonującej.!
xoxo
Wasza H.
PS. Jeśli ktoś by się chciał ze mną skontaktować ( sama nie wiem po co), lub by chciał być informowany o nowych odcinkach to proszę pisać w komentarzach.
Wgl proszę pisać komentarze, ponieważ wszytko jeszcze można cofnąć lub zawiesić, a jeżeli będzie naprawdę słabo to stracę motywację i bu.. nie ma.
Dobra, I tak was kocham! Jednakże racjonalnie, a nie jak Wokulski Izabelę.
No tak, znając Twoje zdolności (chociaż chyba jeszcze nie do końca ^^) powinnam się domyślić, że nie zrobisz czegoś tak banalnego, ale powiązanie z Harrym jednak jest :) Tylko kiedy wreszcie pojawią się chłopcy?
OdpowiedzUsuńChciałabym podziękować Ci (w pewnym sensie) za to, że umieściłaś to czarno- białe zdjęcie Hazzy. Kocham je <3
Jeśli chodzi o kontakt, to ja oczywiście zawsze jestem chętna, choć po części podzielam Twoje zdanie, no bo, czy to ma właściwie jakiś sens? Tak czy siak, czekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam.
Też kocham to zdjęcie.. Jest cudne ;*
UsuńAle co właściwie ma sens, bo chyba do końca nie rozumiem?
Chodziło mi o kontakt ;)
UsuńWiesz, ja czasem sama siebie też nie rozumiem... ;) No, ale tu chodziło o kontakt, czy jakieś rozmowy, no wiesz.
Teraz już wiem i trochę mi ulżyło, szczerze powiedziawszy..;) Teraz się z tobą zgadzam.:) Jest to trochę, a nawet trochę bardziej bez sensu, ale chciałam być taka kulturalna to napisałam.;)
UsuńI nie martw się, ja siebie rzadko kiedy ogarniam.;)
Przewidywalna?!Ty przewidywalna?;)Za każdym razem mnie zaskakujesz,teraz też,ale przyznaje ,że bardzo miło mnie zaskoczyłaś z Gemmą xD Kiedy chłopcy?No myślę,że po to ten Londyn ;)W sumie to nie wiem dlaczego ale też pomyślałam ze zestawisz ich rodzinami.Sama nie wiem czemu,to by było do ciebie nie podobne bo ty jesteś niemożliwa w tym jak piszesz! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba,czekam na chłopców ;)
Pozdrawiam!
Natalia Xxx.
Fajny rozdział. Nie mogę się doczekać kiedy pojawią się chłopcy. Czekam na nn. (http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że nie zrobisz czegoś banalnego z tym opowiadaniem. Bardzo ciekawie się zaczyna, już nie mogę doczekać się chłopców ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Nie mogę doczekać się kolejnego i oczywiście chłopców :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wszytko opisałaś - moja wyobraźnia zaczęła działać xD
van-ill-op.blogspot.com
Nowe opowiadanie, nowi bohaterowie i nowe emocje które będą nam towarzyszyć. ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie pomyślałam że możesz połączyć ich rodzicami to byłoby zbyt banalne a twoje opowiadanie w żadnym stopniu takie nie jest.
Do następnego.
PS. Mam nadzieję że nie zawiedziesz się na nas tak jak Wokulski na Izabeli.
M.
Wolałabym informować przez gadu, jeżeli już.
OdpowiedzUsuń9870020 - to mój numer. Daj znać!
http://addicted.blog.onet.pl
Brak mi słów , podziwiam Cię i to bardzo !
OdpowiedzUsuńGenialny pierwszy rozdział , uwielbiam Ci słodzić bo zasługujesz na to. za swoją ciężką pracę :)
Mój twitter:
@Carolinelove_1D
Pozdrawiam :)
Pierwszy raz w życiu nic nie wiem, niczego się nie domyślam i jest mi z tym źle buu.
OdpowiedzUsuńTeraz przez Ciebie będę umierała z niecierpliwości zastanawiając się jak to może potoczyć się dalej. Aktualnie w głowie pustka, kompletny brak wiedzy na temat możliwych powiązań.
Zdjęcie Hazzy rozbija mnie na molekuły xD
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
xoxo Young
I dobrze, że pokomplikowałaś, lubię być zaskakiwana w takich opowiadaniach:) Możliwe, że Oliwia spotka chłopaków w Londynie, chociaż już sama nie wiem, co myśleć. Jestem ciekawa reakcji Gemmy na wieść o przeprowadzce i jak poradzi sobie z tym Oliwia oraz jej przybrane rodzeństwo (+ Karol, oczywiście. Chociaż on ma mało do gadania, bo nic tu nie zostawia). Jejku, w ogóle już się nie mogę doczekać kolejnego rozdział i nawet mi się nie waż zawieszać tego bloga. Kocham to, jak piszesz i cieszę się, że masz nowego bloga, który w zupełności mnie oczarował:) xxx
OdpowiedzUsuńProsze Cie! Po tobie nigdy nie wiadomo czego sie spodziewac w nowym rozdziale, zawsze nas zaskakujesz i wlasnie to kocham <3 Przeprowadzka do Londynu, domyslam sie ze konsekwencja tego bedzie poznanie chlopcow, tylko jestem ciekawa w jaki sposob.. Nawet nie bede zgadywac i tak nie trafie. Uwazam ze milo nas zaskoczysz ;) A co z Gemma ? Jesli Oliwia ma sie przeprowadzic (tzn. jej ojciec z rodzina no ale nie wazne bo na to samo wychodzi, bo nie bedzie tam przyjezdzac), i ma juz jej nigdy nie spotkac.. Nie no mysle ze to nie mialo by wiekszego sensu wspominac o niej gdyby juz mialy sie nie widziec wiec zapewne dalej bedzie z nia utrzymywac kontakt itd...
OdpowiedzUsuńProsze cie nawet nie mysl o tym by przestac pisac, kocham to jak nas zaskakujesz, twoj styl pisania i bohaterow ktorych wymyslasz ;)
Pozdrawiam ;*
Nawet o tym nie pomyslalam :)
OdpowiedzUsuńciekawie zapowiada się z tą przeprowadzką :D
Nawet Gemme wcisnęłaś :D
czekam na next :)))
Cieszę się,że piszesz nowe opowiadanie. Czytałam stare i strasznie mi się podobało. Jestem wręcz pewna,że to będzie tak samo świetne jak tamto. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuń-S-
Jak zwykle odcinek świetny sorki że dopiero dziś piszę a nie wczoraj ale przez cały dzień nie miałam czasu wejść na komputer . Pewnie już tego co napiszę nie przeczytasz ale ...
OdpowiedzUsuńSuper odcinek i dziś nie muszę pisać czekam na następny bo już jest następny.
Zawsze nas zaskakujesz i dzięki temu nie jest twoje opowiadanie tak strasznie przewidywalne i to jest świetne , ty jesteś świetna
Pozdrawiam Aneta